Samotna Piesza Wyprawa Dookoła Polski 2007

Fakt faktem Ircia ostro krytykuje Wojtka R, ale moim zdanie ma do tego prawo, a dlaczego ? dlatego, że sam wyznaczył sobie kiedys cel przejścia GSB zimą i dokonał tego mimo wielu przeciwności jakie napotkał na swej drodze, rzetelnie relacjonował codziennie sms-ami przebieg wyprawy, którą czytałem jednym tchem zresztą jak wielu "ludzi gór"..niestety w wyprawie Wojtka brakuje tej adrenaliny (może z tego względu, że wyprawa ma inny charakter ? zresztą nie mi to rozpatrywać) a zapowiadało się naprawdę ciekawie heh może Wojtek zbiera materiał na wydanie książki, którą wyda przy pomocy sponsorów

sam przecież zapowiadał, że będzie dokumentował pogranicze....mimo wszystko życzę powodzenia na szlaku Wojtkowi, zresztą jak i Irci, który poprzez swoje komentarze dodaje pikanterii do całej sprawy.

Pozdrawiam.

Ja tez czytałem relację z wyprawy Irci, czytałem ją z przyjemnością. Nie uważam jednak by była ona wyrocznią czy "szablonem" tego jak się powinno takie wyprawy prowadzić. Z resztą gdyby Ici podczas jej wyprawy coś się nie powiodło, nie udało, moje podejście byłoby takie samo jak do wyprawy WojtkaR.

Pewnie, że wyprawa Irci nie może być wzorcem do organizowania pieszych wypraw, bowiem wyprawa wyprawie nie jest równa, ale liczy się cel i realizacja założonego celu... W pewnym sensie obiektywnie patrząc rozumiem Ircię i jego komentarze do wyprawy Wojtka. Wojtek przygotowywał swoją wyprawę i start od kilku lat, nie wystartował z dnia na dzień jak więc mógł zaplanować jej I etap zaczynając od gór, zima w górach trwa dłużej niż na nizinach, według mnie --> taki nie do końca przemyślany krok z jego strony..było ciężko przerwał wyprawę ok nikt niemożliwego nie przeskoczy, ale doświadczony podróżnik mogł to przewidzieć Very Happy

... Ircia wyznaczył sobie cel przejścia GSB zimą i dokonał tego - zrealizował cel ... Wojtek zakładał wędrówkę z dnia na dzień rozplanował dzień po dniu i oto chodziło dokonać przejścia dookoła Polski w określonym czasie ze startem i metą w zgóry zaplanowanym miejscu dokumentując wyprawę no i chyba z całym szacunkiem do niego misterny plan runął.

Pozdrawian

Pogoda wspaniała do wedrówki... Wedruję więc dalej. Przez Łazy i Darłowo dotarłem dziś do Jarosławca. Tu zatrzymałem sie, a jakże, u wspaniałych młodych ludzi, którzy czują ducha wedrówki. Dziękuję Wam Jarku i Agnieszko... W Darłowie zwiedziłem wiele ciekawych zabytków: Zamek Książąt Pomorskich, katedrę, bramę miejską. Warto tu przyjechać. Wielkie dzięki także dla Jarka Traczyka z Łaz, Zygmunta Resiaka-Nadzorcy Obchodu Ochrony Wybrzeża za rady i pomoc. Trzymajcie się zdrowo

5 maj 2007 r. Źródło - [link widoczny dla zalogowanych]

Powodzenia w wędrówce Smile

wygląda, że wyprawa ma się nieźle i bez przeszkód, oby tak dalej Smile

choć dalej zastanawia mnie pierwotne założenie startu w górach wg niego P. Wojciech byłby w Tatrach teraz albo i wcześniej...

Czyli właściwie w "półzimie" Wink

. A licząc tak to p. Wojtek w Tatrach będzie koło września/października, czyli w sumie najlepsze miesiące do wędrówki (do połowy października)

no ale jesteś w stanie mi wytłumaczyć to pierwotne założenie, które w zasadzie kończy się nie powodzeniem już na starcie Very Happy

? bo jak czytałem trasę to tak średnio przez Szpiglasową iść przed Majem... a jak pogoda zatrzyma na 4 dni w Moku? to plan wędrówki leży i kwiczy Wink

Ano. To prawda... początek pierwotny był chyba lekko nieprzemyślany Smile

Heh dokładnie o tym samym napisałem w poprzednim poście

spoko, ja o to pytałem na samym początku i odpowiedzi ani widu ani słychu...

już 1000 km za nim.

Ja tez czytałem relację z wyprawy Irci, czytałem ją z przyjemnością. Nie uważam jednak by była ona wyrocznią czy "szablonem" tego jak się powinno takie wyprawy prowadzić. Z resztą gdyby Ici podczas jej wyprawy coś się nie powiodło, nie udało, moje podejście byłoby takie samo jak do wyprawy WojtkaR. ircią se gęby nie wycieraj....wiele rzeczy mi si nie powodziło...ale doświadczenie mam takie że z buta sobie polazłem i doszedłem...i zrobiłem to co sobie zamierzyłem...fakt że trochę bolało..ale uczciwie, wszyscy wiedzieli dzień po dniu co robię gdzie jestem...nie wracałem do domu..bo mnie nóżka bolała...nie przerywałem iścia..jakby się mi coś nie powiodło to bym przerwał....i uczciwie powiedział zacznę od nowa..albo wcale...ale miałem ten wybór że żadne media nademną nie wisiały i robiłem to tylko dla siebie..na napieraju tylko taka zabawa była...i to przypadkiem..a pan w. to showmen jest...teraz zapierdziela jak motorower..po 30 km. dziennie..z tą chromą nogą...a po drodze ma kupę czasu jeszcze na zdjęcia ,zwiedzanie ...podliczcie sobie kilometry...i czas...moim zdaniem nie jest to całkiem piesza wyprawa....i możecie sobie na mnie psy wieszać...

to do Piotrka było........

Oj teraz przesadzasz. To jest już oszczerstwo rzucone bez żadnych dowodów, a to jest karalne.

proszę o najwyższy wymiar kary!!!!