 |
 | 8-10.02.2011 w Żywieckim |  |
dmirstek
Dołączył: 23 Gru 2007 |
Posty: 968 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Ostrzeżeń: 0/3
|
Skąd: Warszawa |
|
 |
Wysłany: Czw 21:08, 24 Lut 2011 |
|
 |
|
 |
 |
Sesję udało się cudem skończyć podejrzanie wcześnie, dzięki czemu w poniedziałek, 7 lutego zaraz po wyjściu z jaskini lwa (czyt. egzaminu ustnego) mogłem podjąć decyzję o wyjechaniu... Towarzysz podróży był z osób pozytywnie zakręconych, więc w krótką chwilę się ogarnęliśmy, mimo trudów podróży w Beskidach udało się pojawić pod wieczór...
Pobudka następnego dnia była późna - całonocna nauka przez poprzednie dni + zjadający mnie wirus nie chciały mnie zbyt szybko wypuścić z objęć Morfeusza... W końcu przed 10 udało się - decyzja - idziemy tam, gdzie jeszcze nigdy nas nie było, w sumie ostatnia biała plama w Żywieckim. Przemieszczamy się do Rycerki Dolnej i atakujemy Praszywkę Wielką. Jest mocno pochmurno, zdarzają się podmuchy lodowatego wiatru, my z kolei podziwiamy mieszającą się na każdym metrze zimę z wiosną. Z trzeźwym pytaniem zadzwonił do nas kol.Adam: "czy są już krokusy?" - pytanie w sumie na miejscu sądząc po ilości śniegu, niestety odpowiedź negatywna
Podchodząc na Bendoszkę objawia się nagle niebieskie niebo, ze szczytu widok już konkretniejszy. W końcu możemy pomacać krzyż, jakoś nigdy nie był po drodze... Rozleniwieni trochę czasu spędzamy na Przegibku, schodzimy do Kolonii, skąd PKS wracamy do Rycerki Dolnej.
W ten oto sposób zapełniliśmy ostatnią białą plamę na mapie Beskidu Żywieckiego, całkiem fajna wycieczka, choć taka na pół dnia raczej.
[link widoczny dla zalogowanych]
c.d.n.
|
Ostatnio zmieniony przez dmirstek dnia Czw 21:10, 24 Lut 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
 |
|
 |
 | |  |
dmirstek
Dołączył: 23 Gru 2007 |
Posty: 968 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Ostrzeżeń: 0/3
|
Skąd: Warszawa |
|
 |
Wysłany: Sob 1:12, 26 Lut 2011 |
|
 |
|
 |
 |
9.02 udało się wstać wcześniej, pogoda też była w lepszej formie, niż dzień wcześniej. Decyzja - skoro już zaliczyliśmy ostatnią biała plamę, to czas zrobić standardową wycieczkę, powtarzaną kilka razy do roku...
Standardowe złapanie porannego PKS do Złatnej, podejście czarnym szlakiem na Rysiankę i... niemiły zaskok - nie widać Tatr. Szybki rachunek sumienia - piękna pogoda, ujemna temperatura, śnieg... Co jest k...a?? Rozsiadamy się w Rysiance, potem rozsiadamy się w Lipowskiej, atakujemy szlak w stronę Redykalnej i zaskok, tym razem miły - jednak Tatry są... Majaczą dostojnie... Przejście do Boraczej, tam tradycyjna konsumpcja świetnego sernika, wzięcie sernikowego zapasu. W międzyczasie słyszymy genialny tekst:
K-klient, B-pani D., schroniskowa:
K- dwa grzane piwa!
B- same grzane, czy z przyprawami korzennymi?
K- jedno same, ale do drugiego to pani napierdoli łopatę tego zboża!
Zwaliło nas z nóg, jednak niestety za pomocą właśnie tych odnóży musimy jeszcze zejść. Pada na Milówkę - dawno tam nie szliśmy. Szlak niestety jest totalnie oblodzony, w pewnym momencie robi się niebezpieczny, zawracamy więc i wybieramy alternatywną drogę zwózkową drewna - ona okazuje się lepsza. Na końcu jeszcze asfalting, obserwowanie zagubionych saren i finalnie podziwiamy zachód słońca nad Milówką.
Wieczorem zapowiadają pogorszenie pogody na piątek, wygląda więc na to, że trafi się jeszcze jedna wycieczka...
zdjęcia: [link widoczny dla zalogowanych]
c.d.n.
|
|
 |
 | |  |
 |
 | |  |
dmirstek
Dołączył: 23 Gru 2007 |
Posty: 968 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Ostrzeżeń: 0/3
|
Skąd: Warszawa |
|
 |
Wysłany: Nie 0:54, 27 Lut 2011 |
|
 |
|
 |
 |
10.02
Zachęcony zdjęciami keraja i Piotrka wpadłem na pomysł, by zajrzeć w pasmo Jałowca. Muszę się przyznać - nie uznaję tego za "prawdziwy" Beskid Żywiecki (ten się kończy na szosie przez Korbielów ), w życiu mnie w tych rejonach nie było, brakło pomysłu na wycieczkę w rejonach Rajczy... Zapakowaliśmy się w samochód i pognaliśmy do Przyborowa, po drodze zaliczając jakiś mega-korek w Żywcu. Wylądowaliśmy tam dużo później, niż planowaliśmy, mimo wszystko postanowiliśmy realizować zaplanowaną trasę: Koszarawa - Jałowiec - Mędralowa - Przyborów. Zostało nam 15 minut czekania na PKS, uznaliśmy, że nim podciągniemy na pętlę, ten się jednak spóźnia (tkwi w tym samym korku), w związku z czym na końcu lądujemy po 11... Ochoczo zabieramy się do podejścia, najpierw szlakiem rowerowym, potem niebieskim. Niestety - towarzysz wykonuje co najmniej dziwną akrobację i ląduje na ziemi z kontuzją nogi...Nieco utykając idziemy dalej, niestety siadło nam tempo, postanawiamy Mędralową wziąć trawersem - czarnym szlakiem... Ze szczytu piękne widoki (choć do zdjęć beznadziejne, bo jak zwykle pod słońce), się trochę rozleniwiliśmy, w międzyczasie godzina zrobiła się barbarzyńska. Z niechęcią idziemy dalej - pogoda wyborna - około zera stopni, słońce praży niemiłosiernie. Z Hali Trzebuńskiej zauważamy Tatry, przedmiot zakłądu o to, czy będzie je widać, niestety nie pamiętam, kto go wygrał Dochodzimy do przełęczy Klekociny, tam podejmujemy bardzo trudną i niepopularną decyzję - Mędralowa na kiedy indziej, my zadowolimy się cofnięciem do Suchej Góry i zejściem przez Lachów Groń do Koszarawy, tak też czynimy, robiąc po drodze leniwy popas na Beskidku, strasznie fajne to miejsce! Zejście przyjemne, ale dłuży się niemiłosiernie, w końcu lądujemy w Koszarawie, skąd asfalting do Przyborowa.
Będzie trzeba kiedyś pojechać w te rejony i przechodzić je w jakieś 3 dni całkowicie, gdyż bardzo mi się tam podobało...
Podziękowania dla keraja i Piotrka za podsunięcie pomysłu! Szkoda tylko, że lipa z wykonaniem.
zdjęcia: [link widoczny dla zalogowanych]
Ciąg dalszy nie nastąpi, gdyż następnego dnia miał być deszcz, a potem polepszenie pogody nadchodzące od zachodu. Ponieważ zasadniczym celem naszej wyprawy były Alpy (a raczej ogólnie Bawaria), postanowiliśmy wykonać krok mniej więcej w tamtą stronę - następne dwie wycieczki odbyliśmy w Karkonoszach... A to już nie to forum 
|
|
 |
 | |  |
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1
|
|
|
|  |