Piotrek
Administrator
|
Z tym wyjściem na grzyby to był trochę żartobliwy (choć prawdziwy) przykład
Za n.p. 10 lat, gdy będą nowe technologie, można również postawić pytanie "nowoczesność czy tradycjonalizm" i dyskusja będzie podobna z tym, że za tradycjonalny będzie uważany sprzęt który dla nas jest teraz nowoczesny. Zwyczajnie-postęp. Używam sprzętu mieszanego; nowoczesny-buty, plecak, zimą kurtka, polar (nie firmowy, z jakiegoś marketu). Z tych rzeczy jestem baaardzo zadowolony z plecaka, wygodny, wytrzymały, sporo przeszedł i jeszcze się trzyma. tradycyjny-cała reszta. Myślę, że to wszystko indywidualna kwestia komu w czym wygodniej i oczywiście pieniędzy/chęci wydania ich na drogi sprzęt. Nie wierzę natomiast, w nieprzemakalność sprzętu trekingowego. Nieprzemakalna jest tylko peleryna za 5zł z kiosku i gumiaki. Nie wyznaję również poglądu, że lepsze jest nowoczesne od tradycyjnego lub odwrotnie, że tradycyjne lepsze od nowoczesnego. |
||||||||||||||
|
kilerus
|
pelerynka zawsze sie przyda
|
||||||||||||||
|
buba
|
ja mialam buty w ktorych moglam isc kolo 3h w wodzie po kostki (bo tak wygladala sciezka) mokrych trawach, topiacym sie sniegu- pozostaly calkowicie suche.. ale nie trwalo to dlugo, jakis rok..potem zaczely przewilgac, najpierw troche, potem bardziej a w tym roku (po dwoch latach od kupienia) woda wlewa sie jak do gumaka z dziura w tym roku mialam bardziej mokre nogi niz kumpel ktory chodzil w starych adidasach (on je kladl na godzine przy ognisku i byly suche, a moje schly 3 dni)
|
||||||||||||||
|
ziolek
|
Bo się zgodzę, że nie ma. Jedne przeciekają szybkiej inne wolniej. Zgadzam się, że but w miarę jak się starzeje traci właściwości. I zgodzę się że jestem szczęściwce któremu 6 godzin po mokrej trawie jeszcze nie zaszkodziło. I modlę się żeby było tak dalej. A przypomniało mnie się jeszcze mam pelerynkę. Feler jej jest taki że podczas chodzenia po deszczu wilgoć zaczyna się skraplać po jej wewnętrzej stronie w takim tempie, że po dwóch godzinach zaczynam mieć wilgotne ubranie. |
||||||||||||||||
|
ammo
|
To zdaje się jest po części wina braku przepuszczalności peleryny. Pot i ewentualna wilgoć z opadów paruje przez koszulkę, polar, kurtkę (o ile jest) a wszystko osiada na wewn. stronie peleryny, króra jak się okazuje w czasie deszczu jest porównywalnie mokra wewn. jak z zewn. strony. Proces zachodzący w takich przeciwdeszczowcach możnaby porównać do tego co dzieje się z tropikiem namiotu (od wewn.) po wilgotnej nocy. Rano wierzchnia strona jest niekiedy bardziej sucha. |
||||||||||||||||
|
ziolek
|
Zapomniałeś dodać jeszcze różnicę temperatur.
|
||||||||||||||
|
Miś Wędrowniczek
|
Ja mógł bym się zaliczać do tradycjonalistów chociaż coraz częściej stawiam na nowoczesność z niezłym skutkiem.
Buty jakaś włoski olang w granicach 250zł sprawują się nieźle chociaż coraz częściej myślę o zakupie czegoś z twardszą podeszwą. Kurtka do niedawna zwykła nieprzemakalna kurteczka ortalionowa pod którą zakładałem polarek też zwykły. Niedawno kupiłem kurtkę Bergsona za 370zł /Buba zmartwiłaś mnie trochę/ niestety nie sprawdziła się jeszcze bo ostatnie dwa wypady niosłem ją w plecaku. Spodnie takie jakieś sportowe z kilkoma kieszonkami kupione na placu za jakieś 40zł atutem ich są odpinane powyżej kolan nogawki są to więc spodnie uniwersalne. Polarek jak wyżej zwykły, do tego bawełniane koszulki z krótkim rękawem oraz obowiązkowo koszula flanelowa która przynajmniej mnie odpowiada najbardziej bielizna tradycyjna Skarpety, tu nie oszczędzam kupuję zawsze skarpety trekingowe w granicach 30-60zł sprawdzają się bardzo dobrze, kiedyś używałem zwykłych grubych wełnianych /pewno z jakąś domieszką/ skarpet, niestety po całodziennych wędrówkach a zwłaszcza latem moje stopy wyglądały nie ciekawie. Plecak, mam właściwie 3 plecaki 40, 60 i 80l najczęściej chodzę z tym 60litrowym który nie zawsze jest pełny ale podczas deszczu dosyć skutecznie chroni plecy. plecaki 40 i 60 zostały zakupione w selgrosie za kwoty 39-45zł mają wszystko co powinien mieć plecak i trzymają się dzielnie. Jedynym ich mankamentem to kiepskiej jakości klamry przy paskach nośnych które strzeliły zaraz na początku ale w jednym przypadku zostały wymienione na inne a w drugim paski są po prostu zawiązane. Śpiwor zwykły był użyty bodaj 2 razy, namiotu nie posiadam, swoje wędrówki planuję raczej od schroniska do schroniska z wcześniejszą rezerwacją. |
||||||||||||||
|
pk.artur
|
Nowoczesność ws. tradycjonalizm?
Ciekawe jest, że tendencja w najnowszych rozwiązaniach jest taka, że powraca się do tradycyjnych materiałów. Np. coolmax coraz częściej wypierany jest przez bieliznę z wełny z merynosów lub bambusa, najlepsze ocieplenie to naturalny puch, najlepsze buty ( i zarazem najdroższe) to te z pełnej skóry z zewnątrz i w środku, bez żadnych membran. Obecnie w mojej szafie przeważają te "nowoczesne materiały": Buty- meindl Engadin bez membrany, full skóra- wygodniejszych i lepiej oddychających butów na nogach nie miałem, wodoodporność mnie zadowala, cena mniej ale jak się dobrze kombinuje,to za 500 zł można je kupić. Kurtka- pertexowy soft shell bezmembranowy jak nie pada a wieje, albo membrana- Vaude Alpinist na eVencie, ale zazwyczaj leży w plecaku- nawet najlepsza membrana nie oddycha zadowalająco (czy to eVent czy Gore). Spodnie- na zime membrana, na lato Milo Nito, ewentualnie M-65. Polar- w zależności od temperatury albo Power Stretch, albo 100, albo 200. Na mrozy sprawdza się sweter puchowy albo primaloftowy. Plecak- w zależności od długości wyjazdu, ale generalnie najbardziej uniwersalny jest 35 litrowy Deuter Guide, spakuje się w nim zarówno na 1 dzień jak i na tydzień. Na dłuższe wypady mam Pajaka Atacamę II . Śpiwór- na lato Hi Mountain Superpack 1200- po 5 latach używania parametry strasznie poleciały, komfort podobno 1 deg C (producent nie podał,że jest to zgodne z normą EN 13537, więc możliwe, że parametry są naciągane), natomiast przy 10ciu stopniach jest już zimno. Na zimniejsze noce mam puchowy śpiwór Cumulusa - kolejny dowód na to,że natury nie da się prześcignąć. Parametry puchu trzymają grubo ponad 10 lat, natomiast syntetyk jest do wyrzucenia po połowie tego czasu. Wniosek we mnie nasuwa się taki- można wpaść w zachwyt super hiper mega membranowego świata sprzętu outdoorowego, wykreowanego przez marketingowców, dla których liczy się najbardziej wydojenie biednego turysty i wmówienie mu,że jest mu potrzebna membrana, windstopper, 20 polarów, majtki oddychające i wysokogórskie skorupy na wycieczkę na Grojec. Trzeba do wszystkiego podchodzić z dystansem i umiarem. Wiedzieć co się kupuje i mądrze wydawać każdą złotówkę. Osobiście wychodzę z założenia,że nie stać mnie na badziewie i wolę kupić Meindle niż Scarpy, które po 2 latach są do wywalenia. A że sprzęt jest drogi, trudno, trzeba kombinować. Żadnego z moich sprzętów nie kupiłem w regularnej cenie, zawsze czekam na okazję, albo szukam po internecie i naprawdę się opłaca, bo czasem 2 godziny zainwestowane w grzebanie po sieci są warte nawet 500 zł, które zaoszczędzimy na zakupie. Pozdro! |
||||||||||||||
|
sprocket73
|
Kiedy zaczynałem, to chodziło się w zimie w góry w takim ekwipunku: buty pionierki, bawełniane kalesony i jeansy, bawełniany chiński gruby podkoszulek, flanelowa koszula, sweter, kurtka w jakiej na codzień chodziło sie do szkoły. Jak to wszystko przemokło (a przemakało w mig) to trzeba było być naprawdę twardym
Z czasem zaczeły pojawiać się polary, membrany, a także tajemnicza bielizna (rhovyl). Powoli uzbierała mi się tego cała szafa i teraz jest naprawdę przyjemniej, niż bywało kiedyś. Człowiek sie poci, a nie jest mu zimno jak przystanie. Wszystko przemaka wolniej, a jak przemoknie to szybko schnie. To nie są tylko marketingowe czary. Przekonałem się o tym niedawno, kiedy to wybrałem się na kilkugodzinną wycieczkę na kopiec Piłsudskiego w Krakowie i najbliższe okolice. Z racji tego że po wycieczce odwiedzaliśmy znajomych, ubrałem się w jeansy, koszulę wizytową, a na to polar i kurtka. Moja połowica poszła jeszcze bardziej po bandzie i miała, sweterek i kurteczkę w jakiej chodzi do pracy. Temperatura była ok -10 i powiewał wiaterek. Najpierw było nam bardzo zimno, więc szliśmy żwawo... potem zaczęły się dziać dziwne rzeczy... czułem że koszula mi się klei do ciała... po chwili postoju czułem jakby była z lodu. Więc nie zgodzę się z autorem tematu, że koszulki termoaktywne są przereklamowane. |
||||||||||||||
|
buba
|
a nie masz wrazenia ze one moze i szybciej schna ale i szybciej sie pocą i sa bardziej nieprzyjemne w kontakcie z cialem niz zwykle bawelniane? ja przynajmniej w bawelnianej zwykle nie poce sie prawie wcale a w takiej to sie czuje jakbym ubrala na siebie cos foliowego...kiedys mi ciotka kupila takie dwie koszulki, wydala bidulka sobie kupe kasy a tego nosic sie nie da... |
||||||||||||||||
|
Tomcio
|
buba - a moglabys napisac co to za koszulki 'termo' sa w Twoim posiadaniu (albo choc sklad)? Jako zywo nie spotkalem jeszcze bawelny, ktora dalaby lepszy komfort nawet od decathlonowskiej sztucznosci, wiec mnie mocno zaciekawilas. |
||||||||||||||||
|
Erzulie
|
Koszulki termoaktywne są fajne, pot się w nie wchłania chyba, bo przede wszystkim jak wyjdziesz na odkryty teren to nie czuje się tego "zimnego potu" na plecach i nie czuje jak mnie przewiewa tak jak w bawełnianych. Faktycznie trzymają ciepło, że po zaprzestaniu ruchu od razu nie czuć chłodu. Ale mają jedną wadę - okrutnie smród się ich trzyma. Bawełniane nie łapią tak zapachu potu. Gdyby to zmienić, to nosiłabym je z wielką chęcią.
|
||||||||||||||
|
taki1gość
|
niestety wszystko zależy od składu materiału z jakich są zrobione - keczuły np czuję ale np mam polską bieliznę (góra i dół) z Webster'a i ten materiał nie chłonie zbytnio zapachu
|
||||||||||||||
|
grzesiekodm
Moderator
|
Mam kilka firmowych podkoszulek z North Face'a i żadna nie śmierdzi nawet po tygodniu. Za to bielizna do spania w śpiworze tej samej firmy śmierdzi już po kilku nocach. Różnica wynika stąd, że podkoszulki są z jonami srebra, a bielizna już nie. Generalnie jeśli da się >80zł za podkoszulkę to na pewno nie będzie śmierdziała. Podobnie jest ze skarpetami - formowe Bridgedale czy Smartwool nie będą śmierdziały nawet po kilku dniach intensywnego chodzenia.
|
||||||||||||||
|
Pijak
|
Ja zdecydowanie wolę tradycyjny styl, a nie świecenie wszędzie firmowymi znaczkami. Jednak kiedyś jak wszyscy chodzili we flanelach i plecakach ze stelażem a jedli tylko konserwy, to nie było widać różnicy w poziomie majątku. Teraz niejednokrotnie widzę jak "elita" roztacza wokół siebie aurę profesjonalizmu - patrz, my jesteśmy tak bardzo turystami, że mamy koszulki turystyczne, buty turystyczne, okulary turystyczne, majtki turystyczne, a nawet gumi do włosów są w pełni turystyczne i spełniają wszelkie największe normy. Wydaje mi się to takie strasznie sztuczne i szpanerskie. Tymbardziej jeśli kolorystyka jest dobrana w taki sposób żeby jaknajbardziej było widać że to jest firmowe.
Ja sam firmowe mam tylko buty - bo tu nie można oszczędzać; plecak i kijki. A resztę mam taką jak mi się spakuje. Zdecydowanie bardziej wolę przepocić się w górach w mojej ulubionej koszulce i mojej flaneli, niż być suchutkim w czymś, z czym żadna więź emocjonalna mnie nie łączy. najczęściej wyglądam tak: buty - beżowe, gore spodnie - czarne bojówki M65 koszulka - moja ulubiona z wilkiem bluza - kurtka typu Harington Jacket. nakrycie głowy - kapelusz typu fedora |
||||||||||||||
|
SPRZĘT - nowoczesność czy tradycjonlizm? |
|
||
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001-2004 phpBB Group
phpBB Style created by phpBBStyles.com and distributed by Styles Database.
Powered by phpBB © 2001-2004 phpBB Group
phpBB Style created by phpBBStyles.com and distributed by Styles Database.