 |
katmandu
Dołączył: 13 Lip 2009 |
Posty: 310 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Ostrzeżeń: 0/3
|
Skąd: Wrocław / Bystra Śląska |
|
 |
Wysłany: Pon 23:11, 24 Sie 2009 |
|
 |
|
 |
 |
Myślę, że nikt ideologii nie dorabia... Natomiast podejście do tego tematu (przynajmniej moje) też zależy od tego gdzie się jedzie, na jak długo, z jakim dziennym przebiegiem i bagażem na plecach.
U siebie to ja nie raz pod Szyndzielnię w klapkach się zapędziłam na spacery albo w gustownym dresiku pomykam gdzieś pod lasem, natomiast mam w planach bliższych i dalszych bardziej odległe i wymagające tereny, gdzie przede wszystkim dla własnego bezpieczeństwa wolę się odpowiednio przygotować...
|
|
 |
|
 |
 | |  |
grzesiekodm
Moderator
Dołączył: 26 Maj 2007 |
Posty: 950 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Ostrzeżeń: 0/3
|
Skąd: Beskid Mały |
|
 |
Wysłany: Pon 23:18, 24 Sie 2009 |
|
 |
|
 |
 |
katmandu napisał: | Też mi się tak wydawało, że to zbyt ingeruje w cały styl chodzenia i postawy, więc tylko odpowiednie ich używanie daje jakieś wymierne efekty. |
Nie wiem czy ingeruje ale na pewno trzeba się do tego przyzwyczaić. Porównałbym to do wyczynowego roweru XC/XCM. Na początku pozycja jest bardzo niewygodna ale jak się przyzwyczaisz to masz dużo lepsze wyniki niż na rowerku o pozornie komfortowej pozycji. Z drugiej strony nawet najlepsze buty nie zrobią z ciebie tancerza. Jedni się wstrzelą i wykorzystają to dobrodziejstwo na maksa inni, jak buba , nie zauważą żadnej różnicy.
katmandu napisał: | Jeśli chodzi o sprzęt - raczej jestem zwolenniczką kupowania dobrego ekwipunku od razu, a nie byle jakiego na próbę i wymiany po pół roku, mając w dodatku już bagaż złych doświadczeń, więc na pewno wypróbuję czyjeś i jeśli się zdecyduję, to na dobry model. |
I w tym przypadku możemy sobie podać rękę! Ja też wyznaje podobną zasadę choć wiem, że nie każdy może sobie pozwolić na kijki za 700zł. Z drugiej strony to jest inwestycja na lata.
katmandu napisał: | Na ngt, gdzie zawsze zaglądam przy okazji dokonywania takich wyborów, jest z kolei tylko jeden model Black Diamond - Switchback. Gość pisze tam o absorberze (ten Switchback właśnie tego nie ma). O co dokładnie chodzi z tym absorberem i czy Twoje kije go posiadają? |
Absorber czyli amortyzator wstrząsów. W mojej opinii jest to rzecz absolutnie zbędna! To taka sprężynka umieszczona w dolnym składzie, która zresztą bardzo szybko się zaciera. Mało kto ma pojęcie o właściwej konserwacji dlatego często widuje ludzi z zatartymi absorberami. Nawiasem mówiąc Black Diamond stworzył ponoć przełomowy absorber umieszczony w rękojeści. Zamiast całego kijka, ugina się tylko sama rękojeść. Mimo to uważam to za zbytek zwłaszcza, że mam kijki karbonowe, które wyśmienicie tłumią drgania. Poza tym karbonowe kijki na kamieniach i skałach wydają taki przyjemny stłumiony dźwięk "puk", "puk" w przeciwieństwie do metalicznego, sprężynującego "pęg" "pęg" charakterystycznego dla kijków aluminiowych.
katmandu napisał: | Z tymi skalistymi terenami to mnie zaskoczyłeś, tym niemniej brzmi to bardzo obrazowo. |
A no właśnie! Odwołam się do znanego Ci zapewne przykładu. Schodząc w dół szlaku dokładnie w tym miejscu, gdzie wykonałaś zdjęcie zamieszczone w avatarze znacznie bezpiecznie czułabyś się z kijkami. Opierając się na kijkach schodzisz niejako na czworaka. Kijki przejmują 2/3-3/4 ciężaru. Gdybyś w tym miejscu ujechała na drobnych kamieniach, szybko złapiesz równowagę mając dodatkowe punkty podparcia. Bez kijków wyglądałoby to znacznie gorzej. Podobnie jest na stromym podejściu - kiedy ujedziesz zawsze łatwiej złapiesz równowagę z kijkami niż bez nich. Podobnych sytuacji można wymieniać więcej. Tak czy inaczej w trudnym technicznie, stromym terenie z luźnym podłożem kijki są wręcz nieocenione.
katmandu napisał: | Chętnie skorzystam z testingu i krótkiej lekcji, jeśli się nadarzy okazja, dziękuję : ) |
Polecam się.
|
|
 |
 | |  |
 |
 | |  |
darkheush
Stary zgred
Dołączył: 04 Lut 2009 |
Posty: 1367 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Ostrzeżeń: 0/3
|
Skąd: Andrychów (Beskid Mały) |
|
 |
Wysłany: Śro 20:30, 23 Wrz 2009 |
|
 |
|
 |
 |
No to i ja dorzucę coś od siebie. Fakt, nigdy nie miałem kijków w lecie w górach. Jadąc w Bieszczady postanowiłem zaryzykować i spróbować. Z prostej przyczyny. Od jakiegoś czasu mam problemy z prawym kolanem, szczególnie na zejściach (ci, którzy chodzili w moim towarzystwie choćby po Tatrach, coś o tym wiedzą, a i w Beskidach zdarzało mi się mocno ociągać na zejściach), a nastawialiśmy się z Krisem na intensywne (jak na mnie) chodzenie - na dodatek - dzień po dniu.
Wniosek??? Nikt, ale to absolutnie nikt, nie wmówi mi już, że kije nic nie dają. Znając swój organizm, a szczególnie jego słabości, mogę z całą odpowiedzialnością stwierdzić, że po dwóch dniach Biesowania nie powinienem już normalnie chodzić. A tu nic. Co prawda czułem, że mam kolano, ale nie bolało. Resztę dopowiedzcie sobie sami. 
|
Ostatnio zmieniony przez darkheush dnia Śro 20:36, 23 Wrz 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
 |
 | |  |
andre
Dołączył: 13 Wrz 2007 |
Posty: 494 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Ostrzeżeń: 0/3
|
|
|
 |
Wysłany: Śro 20:37, 23 Wrz 2009 |
|
 |
|
 |
 |
darkheush napisał: | No to i ja dorzucę coś od siebie. Fakt, nigdy nie miałem kijków w lecie w górach. Jadąc w Bieszczady postanowiłem zaryzykować i spróbować. Z prostej przyczyny. Od jakiegoś czasu mam problemy z prawym kolanem, szczególnie na zejściach, a nastawialiśmy się z Krisem na intensywne (jak na mnie) chodzenie - na dodatek - dzień po dniu.
Wniosek??? Nikt, ale to absolutnie nikt, nie wmówi mi już, że kije nic nie dają. Znając swój organizm, a szczególnie jego słabości, mogę z całą odpowiedzialnością stwierdzić, że po dwóch dniach Biesowania nie powinienem już normalnie chodzić. A tu nic. Co prawda czułem, że mam kolano, ale nie bolało. Resztę dopowiedzcie sobie sami.  |
ja tylko potwierdzę
od 20 lat mam problem z łękotką i wejścia OK, ale niejednokrotnie zejście to był mały koszmar. Kijki pomogły i to bardzo.
Warunek: trzeba nauczyć się z tym chodzić
I nie trzeba inwestować w jakiś wypas
kupiłem po 50 zł za sztukę i sprawdzają się.
|
|
 |
 | |  |
 |
 | |  |
 |
 | |  |
kuba
Dołączył: 26 Sie 2007 |
Posty: 548 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Ostrzeżeń: 0/3
|
Skąd: kraków |
|
 |
Wysłany: Nie 21:39, 08 Lis 2009 |
|
 |
|
 |
 |
darkheush napisał: | No to i ja dorzucę coś od siebie. Fakt, nigdy nie miałem kijków w lecie w górach. Jadąc w Bieszczady postanowiłem zaryzykować i spróbować. Z prostej przyczyny. Od jakiegoś czasu mam problemy z prawym kolanem, szczególnie na zejściach (ci, którzy chodzili w moim towarzystwie choćby po Tatrach, coś o tym wiedzą, a i w Beskidach zdarzało mi się mocno ociągać na zejściach), a nastawialiśmy się z Krisem na intensywne (jak na mnie) chodzenie - na dodatek - dzień po dniu.
Wniosek??? Nikt, ale to absolutnie nikt, nie wmówi mi już, że kije nic nie dają. Znając swój organizm, a szczególnie jego słabości, mogę z całą odpowiedzialnością stwierdzić, że po dwóch dniach Biesowania nie powinienem już normalnie chodzić. A tu nic. Co prawda czułem, że mam kolano, ale nie bolało. Resztę dopowiedzcie sobie sami.  |
oczywiście popieram w 100% sam mam zerwane więzadła w lewym kolanie i póki nie miałem ortezy na nodze, bez kijków ani rusz, schodzenie było wręcz niemozliwe, a z kijkami mozna było zejść ... Tatry oczywiście odpadają, chodzę bądź to z kijkami bądź w ortezie i jest ok. Kijki naprawdę pomagaja
|
|
 |
 | |  |
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 7 z 7
|
|
|
|  |