Forum BESKIDZKIE FORUM Strona Główna


BESKIDZKIE FORUM
"Tak mnie ciągnie do gór..."
Odpowiedz do tematu

Górskie akcje ratownicze. Czy turysta powinien płacić?
Tak
58%
 58%  [ 23 ]
Nie
35%
 35%  [ 14 ]
Nie mam zdania na ten temat
5%
 5%  [ 2 ]
Wszystkich Głosów : 39

Górskie akcje ratownicze. Czy turysta powinien płacić?
taki1gość


Dołączył: 12 Gru 2008
Posty: 1801
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: NIEPOŁOMICE

Kilkaset akcji przeprowadzili od początku tego roku ratownicy z GOPR i TOPR. Kilkadziesiąt z nich dotyczyło poszukiwań osób, które zabłądziły w górach. Ratownicy przyznają, że te interwencje są bardzo kosztowne; ich zdaniem kosztami jednak nie można obarczać turystów.

Kwestie finansowania ratownictwa górskiego do niedawna regulowała ustawa o finansach publicznych oraz ustawa o działalności pożytku publicznego i o wolontariacie. Środki na ten cel przekazywane były z budżetu państwa oraz pochodziły ze źródeł własnych organizacji. Obecnie przepisy te reguluje ustawa o bezpieczeństwie i ratownictwie w górach i na zorganizowanych terenach narciarskich, która weszła w życie w styczniu br. Zgodnie z nią akcje finansowane są w ramach dotacji celowych, przyznawanych z części budżetu państwa przez szefa MSW, z dotacji przydzielanych przez jednostki samorządu terytorialnego oraz z części opłat pobieranych za wstęp i udostępnienie wejścia do parku narodowego lub krajobrazowego, a także od sponsorów.

Od lat pojawiają się jednak głosy, że powinno być opracowane rozwiązanie umożliwiające pokrywanie kosztów akcji np. poprzez obowiązkowe ubezpieczanie się osób idących w góry. Tym bardziej, że koszt takiej akcji ratowniczej może wynieść nawet kilkaset tysięcy zł.

Pytana o sprawę rzeczniczka MSW Małgorzata Woźniak powiedziała PAP, że w resorcie nie są obecnie prowadzone prace nad nowymi rozwiązaniami w zakresie finansowania ratownictwa górskiego. Jak przypomniała, ustawa, która weszła w życie w styczniu, reguluje te kwestie. - Na pewno będziemy analizować, jak sprawdzają się zawarte w niej przepisy - dodała.

Jak podkreśla naczelnik podhalańskiej grupy GOPR Mariusz Zaród: - Jesteśmy powołani po to, aby nieść pomoc ludziom w górach, każdy ratownik-ochotnik, przystępując do służby, składa przysięgę, która mówi, że bez względu na porę dnia i warunki pójdzie ratować potrzebujących. Jesteśmy po to, żeby pomagać, nigdy nie mówimy uratowanym turystom, że są nieodpowiedzialni.

Według niego karanie turystów za nieuzasadnione wezwania ratownicze w górach mogłoby spowodować, że ci, którzy by potrzebowali pomocy, obawialiby się wezwania ratowników górskich. Mogliby przy tym ryzykować np. "samodzielnym zejściem z gór".

Podobnego zdania jest wieloletni ratownik, poseł PO Piotr Van der Coghen, ale - jak podkreśla - problem warto w jakiś sposób rozwiązać. - Sprawa jest bardziej skomplikowana, niż by się wydawało i tu nie ma prostego rozwiązania. Z punktu widzenia ludzi, którzy nie chodzą po górach, sprawa jest jasna. Jeśli ktoś idzie gdzieś i ryzykuje, a później oczekuje ratunku, to powinien być odpowiedzialny za to, co robi. Boję się jednak, że jeśli zostanie wprowadzona odpłatność za akcję, to będzie więcej tragedii - zaznaczył w rozmowie z PAP.

Jak dodał, może też być taka sytuacja, w której np. rodzina czy opiekunowie zaginionej osoby, bojąc się konsekwencji finansowych, będą bały się zawiadamiać ratowników lub będą zawiadamiać ich wtedy, gdy już będzie za późno. - Celem ratownictwa jest to, aby ratownik doszedł do osoby, która potrzebuje pomocy jak najszybciej - zaznaczył.

Według niego są też inne zagrożenia, z którymi już teraz borykają się np. ratownicy w Alpach. - Jeżeli byłaby to typowa zależność ratunek - faktura, mogłoby dochodzić do sytuacji, w której ratownicy mieliby "wirtualne" pieniądze, bo uratowana osoba byłaby np. niewypłacalna. - Nie chciałbym też, aby doszło do takiej sytuacji, że jeśli ratownictwo górskie jest odpłatne, to nie będzie dostawać dotacji rządowych - dodał.

Jak przypomniał, rozpatrywano już różne pomysły uregulowania tej kwestii, koszty akcji są bowiem bardzo duże. Jednym z pomysłów było to, aby na ratownictwo odprowadzana była jakaś bardzo mała część od każdej z usług, np. od sprzedanych noclegów, karnetów na wyciąg itp. - Jeśli chodzi o masowe ubezpieczenie, wymaga to zmiany szeregu ustaw. Myśmy się nad tym zastanawiali podczas procedowania ustawy o bezpieczeństwie i ratownictwie w górach, ale legislatorzy powiedzieli, że to wymaga zmian w szeregu ustaw i konsultacji, czy nie są sprzeczne z konstytucją. Każde radykalne posunięcie w tym zakresie powinno być przemyślane, żeby nie wylać dziecka z kąpielą - dodał poseł.

Tymczasem ratownicy grupy beskidzkiej GOPR interweniowali już w tym roku ok. 400 razy. 18 akcji to były poszukiwania zaginionych. - To ogromna liczba. W ciągu ostatnich 10 lat nie mieliśmy w ciągu miesiąca tak dużej liczby wypraw. Sami nie wiemy, jak to wyjaśnić - powiedział naczelnik grupy Jerzy Siodłak.

Najtrudniejszą noc GOPR-owcy przeżyli z 21 na 22 stycznia. Z gór sprowadzili blisko 30 osób, które zagubiły się w rejonie szczytów Babiej Góry i Baraniej Góry. - Obliczyliśmy, że tamta noc kosztowała nas blisko 200 tys. zł. Za akcje zapłacimy sami z pieniędzy, które zarobiliśmy jeszcze w ubiegłym roku, bo dotychczas nie otrzymaliśmy funduszy z budżetu państwa. Zawsze tak jest na początku roku. Z zarobionych pieniędzy musimy choćby płacić za paliwo - powiedział Siodłak.

200 tys. zł to ogromna kwota dla grupy beskidzkiej, która na działalność otrzymuje rocznie z budżetu państwa ok. 1,2 mln zł. Drugie tyle ratownicy pozyskują od sponsorów lub wypracowują sami - np. obsługując imprezy, wykonując działania dla innych służb, albo realizując zamówienia dla dużych koncernów, choćby przy imprezach integracyjnych.

Podobnie jest w przypadku ratowników tatrzańskich. Od początku roku w Tatrach doszło już do kilkunastu interwencji ratowników Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego, głównie dotyczyły one zabłądzeń, żadna z nich nie dotyczyła tragicznego wypadku. Ratownicy TOPR pomagali m.in. turystom, którzy mimo zakazu przez kilka dni biwakowali w górach i nie potrafili samodzielnie zejść z gór.

Roczny budżet TOPR wynosi 5,6 mln zł, z czego 3,6 mln zł pochodzi z Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Ponadto Tatrzański Park Narodowy przeznacza dla TOPR 15 proc. wpływów z biletów wstępu, reszta pieniędzy na działalność pochodzi od sponsorów oraz z działalności ratowników przy zabezpieczaniu imprez sportowych oraz wyciągów narciarskich.

Ratownicy zwracają uwagę jeszcze na jeden fakt. Ratownictwo medyczne w Polsce jest bezpłatne, jednak każdy turysta wchodzący na teren parku narodowego kupuje bilet, z którego 15 proc. dochodu przekazywane jest na działalność organizacji ratowniczej działającej na terenie danego parku. W przypadku Tatrzańskiego Parku Narodowego 15 proc. z dochodu za wstęp na teren parku przekazywane jest na rzecz Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego. - Oznacza to, że każdy turysta wnosi opłatę na rzecz organizacji ratowniczej działającej na terenie parku narodowego, po którym wędruje - powiedział PAP wiceprezes TOPR Czesław Ślimak. Zdaniem Ślimaka obowiązujący w Polsce system prawny nie pozwala na wprowadzenie w Polsce odpłatnych akcji ratowniczych.

Z kolei np. na Słowacji wszystkie interwencje ratownicze są płatne. Koszty akcji pokrywa ubezpieczyciel, jeżeli poszkodowany był ubezpieczony; w przeciwnym razie za akcję ratunkową turysta płaci z własnej kieszeni.

Źródło: [link widoczny dla zalogowanych]


A Wy jakiego jesteście zdania?
Zobacz profil autora
mirek


Dołączył: 27 Maj 2008
Posty: 1963
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: wodzisław śląski

Zdecydowanie tak,nawet gdyby zagrożone by było życie.Od takich opłat można się ubezpieczyć,taniej wyjdzie niż rachunek od GOPR-u.
Zobacz profil autora
pedro


Dołączył: 03 Maj 2009
Posty: 701
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Śląsk Cieszyński

Ubezpieczam się od chorób, pobytu w szpitalu, moja "skóra" też jest coś warta Very Happy . Ubezpieczony mam dom i samochód, więc mogę się ubezpieczyć od akcji ratowniczych w górach ponieważ często po nich chodzę.
Do tego trochę zdrowego rozsądku i będzie ok Very Happy .
Zobacz profil autora
mirek


Dołączył: 27 Maj 2008
Posty: 1963
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: wodzisław śląski

Rozsądek+ubezpieczenie to dobry zestaw.
Zobacz profil autora
Pudelek
Ogarniacz kuwety

Dołączył: 10 Lis 2006
Posty: 5794
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Oberschlesien, Kreis Nikolei und Kreis Oppeln

często się pisze, że równie dobrze można by pobierać opłaty za np. wezwanie karetki do kogoś mającego zawał bo i to ratownictwo i to ratownictwo - tyle, że za wezwanie karetki i tak znakomita większość z nas płaci ze swoich podatków, bo nie istnieje coś takiego jak "bezpłatna służba zdrowia". Chodzenie/jeżdzenie po górach nie jest zaś zwykłą, codzienną czynnością ale hobby, więc podejście do tego też powinno być inne, czyli najlepiej jak by było płatne. Druga strona medalu to wysokie koszty takiej usługi - jadąc na narty na Słowację płacę około 7-8 zł za dzień, więc gdyby objąć takim ubezpieczeniem cały rok to kwota byłaby spora (trudno założyć wcześniej, że wtedy a wtedy pójdę w góry, a wtedy nie). Choć być może przy płatnych akcjach ratowniczych ceny by spadły z powodu zwiększenia liczby ubezpieczających

może warto by pomyśleć nad rozwiązaniem pośrednim - skoro coraz częściej szpitale wystawiają rachunki osobom, które były po spożyciu i np. spadły z dachu, to ściągać kasę od tych, którzy wezwali ratowników w nieuzasadnionych przypadkach albo brakiem odpowiedniego wyposażenia sami spowodowali zagrożenie? panie w szpilkach i panowie w klapkach oraz hawajkach albo by się zastanowili/zapłacili, a porządnie wyekwipowaniu i rozsądni spali by spokojniej?

w artykule jest też spora nieścisłość:
Ratownicy zwracają uwagę jeszcze na jeden fakt. Ratownictwo medyczne w Polsce jest bezpłatne, jednak każdy turysta wchodzący na teren parku narodowego kupuje bilet

bynajmniej nie każdy turysta kupuje bilet wchodząc do PN, ponieważ nie każdy park narodowy jest płatny, a tam gdzie pobiera się opłaty to też tylko w wybranych miejscach albo dla wybranych obszarów


Ostatnio zmieniony przez Pudelek dnia Nie 15:52, 05 Lut 2012, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
buba


Dołączył: 20 Kwi 2006
Posty: 3022
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: oława

Zdecydowanie za takie akcje powinien płacic turysta i to słono albo wczesniej wykupic sobie ubezpieczenie.. Moze wtedy ludzie by bardziej przemysleli swoje mozliwosci, kondycje czy umiejetnosc rozeznania w terenie i by bylo mniej odwaznych ktorzy lezą w gory przy złej pogodzie, zagrozeniu lawinowych bo: "jakby cos poszlo nie tak to wezwiemy GOPR"

Wedlug mnie bez sensu jest porownywanie wypadkow w gorach do wypadkow komunikacyjnych.. Kazdy z nas czy chce czy nie chce i tak bedzie uzytkownikiem dróg, czy jako pieszy, czy kierowca czy pasazer autobusu/pociagu/tramwaju... Nie da sie tego uniknąc... A w gory nikt nikomu leźć nie każe... Jesli ktos umie wyleźć na gore a do zejscia juz potrzebuje pomocy to moze powinien byl zostac w domu i wybrac sie na wyprawe w granicach swoich mozliwosci... Jakby raz opłata za zabładzenie/zaskoczenie przez zime go niezle rabnela po kieszeni to drugi raz by pięc razy pomyslal zanim znow by robil z siebie bohatera..


Ostatnio zmieniony przez buba dnia Nie 16:21, 05 Lut 2012, w całości zmieniany 3 razy
Zobacz profil autora
taki1gość


Dołączył: 12 Gru 2008
Posty: 1801
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: NIEPOŁOMICE

Też jestem zdecydowanym zwolennikiem ubezpieczenia 'górskiego". To chyba najlepsze i najprostsze rozwiązanie.

Pudelek napisał:
Druga strona medalu to wysokie koszty takiej usługi - jadąc na narty na Słowację płacę około 7-8 zł za dzień


Bo narty łapią się już pod uprawianie sportu.

Ubezpieczenie turysty poruszającego się po wyznaczonych szlakach to koszt ok 0,5€/dzień. To niewiele biorąc pod uwagę koszt całkowity wyjazdu.
Zobacz profil autora
Pudelek
Ogarniacz kuwety

Dołączył: 10 Lis 2006
Posty: 5794
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Oberschlesien, Kreis Nikolei und Kreis Oppeln

wszystko zależy od definicji. Jak mi powiedziano w miejscu gdzie kupuję ubezpieczenie: "teoretycznie i rekreacyjna jazda na nartach i normalne chodzenie po górach powinny się mieścić w ramach standardowego ubezpieczenia, ale potem mogą jednak być kłopoty, zwłaszcza w razie konieczności transportu śmigłowcem albo wypadku w wysokich górach jak Tatry czy np. rumuńskie Karpaty". W takiej opcji zawsze biorę "sporty wysokiego ryzyka", co podwyższa mi koszt, ale może o jakieś 20% maksymalnie...
Zobacz profil autora
dakOta


Dołączył: 28 Lut 2008
Posty: 1347
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków

A do czego zakwalifikowalibyście sytuację sprzed bodaj 3 lat, kiedy ja ledwo z dzieciakami dotarłam na Gibasy, a inna ekipa szlajała się przez 12 godzin po Beskidzie Małym? I niewiele brakowałoby, abyśmy wzywali GOPR? Do "umyślnych" czy "przypadkowych" wypadków?
Zobacz profil autora
Pudelek
Ogarniacz kuwety

Dołączył: 10 Lis 2006
Posty: 5794
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Oberschlesien, Kreis Nikolei und Kreis Oppeln

byliśmy odpowiednio przygotowani, a nawet będąc wtedy w pobliżu, ale w dolinie, ciężko było ocenić ile tak naprawdę jest śniegu w górach i jak długo się pójdzie na tej prostej, przecież trasie. Jedyny błąd jaki mógł zostać popełniony, to może zbyt późne wyjście w trasę ekipy od Xagi, ale też nikt nie mógł przewidzieć, że będą aż tak ciężkie warunki (tym bardziej, że np. dzień wcześniej szedłem na Potrójną i problemów nie było żadnych)
Zobacz profil autora
olo23333


Dołączył: 03 Mar 2009
Posty: 300
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Zdzieszowice

Jeżeli TOPR czy GOPR nie dostanie żadnej kasy z państwa (czytaj naszych podatków) to może być płatne jak najbardziej, aczkolwiek to nie zwalnia "naszego państwa" z obowiązku udzielenia pomocy...
Jeżeli jest inaczej to akcja powinna być bezpłatna oczywiście tylko w uzasadnionych przypadkach - kiedy było zagrożenie życia i sami poszkodowani nie byli sobie temu winni...
W innych krajach sprawa jasna nie płacimy tam podatków, mają inne uregulowania i do nich musimy się zastosować
Zobacz profil autora
Pudelek
Ogarniacz kuwety

Dołączył: 10 Lis 2006
Posty: 5794
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Oberschlesien, Kreis Nikolei und Kreis Oppeln

ale w takiej Słowacji oni dostają kasę od państwa na funkcjonowanie, ale to nie zwalnia ich obywateli od odpłatności/ubezpieczenia się w czasie akcji ratowniczej. Tak samo jest w Czechach

od zawsze jest wiadomo, że jak coś jest "bezpłatne" to tego się nie szanuje
Zobacz profil autora
Gar


Dołączył: 19 Kwi 2006
Posty: 400
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Ruda Śląska

Sytuacja chyba jest jednak bardziej skomplikowana.
Jestem za tym żeby płacili Ci którzy sami przyłożyli się do interwencji GOPR-u (np. ostatni popis na Babiej), choć i tu będą dyskusje, ale kwestia złego ubrania i ekwipunku już zaczyna być ekstremalnie dyskusyjna. Wyjście w góry w starym stylu (flanela, wełniany sweter i kurtka) to dobry strój na wyjście w góry czy nie ? Buty markowe czy inne też się kwalifikują? I kto będzie o tym decydował ?
Na jednym z forów ktoś zwrócił już uwagę na inną sprawę. Jeżeli mam ochotę wyjść w góry to zapłacę za pomoc z własnej kieszeni, bo się dodatkowo nie ubezpieczyłem a cymbał, który poszedł łowić w kwietniu na cienkim lodzie i trzeba go było ratować ma taką pomoc i akcję za darmo ? A jak zrobię sobie "kuku" gdzieś na równinach i trzeba będzie użyć śmigłowca to co wtedy ? Płacę czy nie, bo to przecież nie wypadek w górach ?
Poza tym to kolejna sytuacja gdy państwo z wielką radością przerzuci część kosztów na barki zwykłych ludzi - w tym przypadku turystów. A ja płacę już tyle podatków i danin, że nie mam ochoty na kolejne.
Zobacz profil autora
taki1gość


Dołączył: 12 Gru 2008
Posty: 1801
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: NIEPOŁOMICE

Kwestia ekiwpunku jest faktycznie dyskusyjna, ale nie chodzi tu raczej o wyścigi technologiczne czy markowe. Raczej poruszana jest tu kwestia praktycznego przygotowania do możliwości nieprzewidywanych zmian warunków na szlaku.
Zobacz profil autora
dmirstek


Dołączył: 23 Gru 2007
Posty: 968
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa

Odnoszę wrażenie, że jakby to było płatne, to:
1) ludzie woleliby umrzeć/zamarznąć, niż zawołać słono płatną pomoc
2) zaraz by się trafili kombinatorzy zamawiający konwencjonalną karetkę zamiast GOPRu

Ale pomijając podane przeze mnie skutki zderzenia idei z polaczkowością - jak najbardziej turyści powinni płacić. Idą w góry na własną odpowiedzialność i powinni odpowiadać, również finansowo, za własne bezpieczeństwo.
Zobacz profil autora
Górskie akcje ratownicze. Czy turysta powinien płacić?
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)  
Strona 1 z 7  

  
  
 Odpowiedz do tematu