andre
|
Jeżeli dla Ciebe bycie odpowiedzialnym za to co się robi i mówi, za nie robienie sobie z gęby dupy, jeżeli dla Ciebie bycie człowiekiem honoru to dorabianie ideologii to gratuluje podeścia.
Ja osobiście cenię ludzi, którzy wiedzą co mówią, są konsekwentni i takich na których można polegać, takich którzy nie wycofują się z tego co powiedzieli bo się sytuacja zmieniła. W życiu prywatnym odbiegających od tego standardu omijam szerokim łukiem, a w zawodowym eliminuję z zespołu. To nie ideologia, to zasady, jasne i proste |
||||||||||||||
|
Hanuś
|
A Ty to z własnego doświadczenia? |
|||||||||||||||
|
Pudelek
Ogarniacz kuwety
|
dokładnie - to jest tako same dorabianie sobie ideologii do własnego podejścia, jak tych panienek z burdelu. Bo biorąc pod uwagę co się dzieje w wielu małżeństwach słowo "odpowiedzialność" jest w tym momencie pobożnym życzeniem. Idealizacja rodem z wyciskaczy łez
tak, kroczmy dalej, nawet po trupach, bo obiecałem. Kiedyś rzeczywiście tak ludzie postępowali i dlatego tyle było nieszczęśliwych, męczących się w małżeństwach ludzi, gdzie wszystko się wypaliło, wszystko skończyło (a czasem nawet nie zaczęło), ale "przysięgałem", ale "nie wypada", "bo do grobowej deski"... na szczęście czasy się zmieniają
zasady są po to, aby je łamać, kiedy się nie sprawdzają. Ale oczywiście każdy ma swoje życie i w razie "zmienionej sytuacji" może się przecież katować do końca życia, jeśli ma taką ochotę
a widzisz jakąś pannę młodą koło mnie? wystarczy się rozejrzeć wśród znajomych - lekką ręką mógłbym znaleźć sporo takich przykładów |
|||||||||||||||||||
|
Hanuś
|
A przykładów odwrotnych sytuacji? Kiedy to facet nalega? Albo po prostu szczęśliwych małżeństw ludzi, którzy nie żałują i nie jest to dla nich tylko papierek? Takie pisanie ,że znam ludzi, którzy ... To tak jakbyś się mnie spytał: - Byłaś w Stanach Zjednoczonych? - Nie stary, ale znam kogoś, kto był Wiele osób może czuć się urażonych sprowadzaniem małżeństwa do papierka albo przymusu. |
|||||||||||||||
|
Piotrek
Administrator
|
Tak samo jak ze ślubem tak i w wolnych związkach ludzie się rozstają. Albo żyją ze sobą szczęśliwie po grób. Mija się z celem udowadnianie który z tych sposobów na życie jest sensowny lub nie.
I tak każdy sam wybierze w.g. swoich poglądów co ma dla niego większą wagę. |
||||||||||||||
|
Pudelek
Ogarniacz kuwety
|
z najbliższego otoczenia jeden - facet rzeczywiście nalegał. Wzięli cywilny (kredyt na mieszkanie), po pół roku miał być kościelny, ale w międzyczasie pan młody zwiał do Łodzi do jakieś starszej panienki
nigdzie nie napisałem, że takich nie ma. Ale w przeciwieństwie do słodkiego obrazu, który wyłania się przy każdej kolejnej ceremonii, rośnie liczba ludzi, którzy należą do tej drugiej grupy. A tutaj jest dyskusja czym dla ludzi jest dzisiaj małżeństwo - a więc nie tylko jedna strona medalu. No chyba, że uważasz że o małżeństwie mogą wypowiadać się tylko ci, co już je popełnili? Ci niezaobrączkowani, mimo że widzą, co się wokół nich dzieje, jak wyglądają związki i małżeństwa w ich rodzinie, wśród przyjaciół i znajomych, mają milczeć, bo na niczym się nie znają?
a niby czemu? czy ktoś tu wskazuje konkretne pary, które to zrobiły dla papierka albo przymusu? Jeżeli napiszę, że złodziej mego auta był z Mikołowa, to wszyscy mieszkańcy Mikołowa mogą się poczuć urażeni? |
|||||||||||||||||||
|
Hanuś
|
Krótko i na temat. |
|||||||||||||||
|
andre
|
1.nie napisałem nigdzie o "do grobowej deski" bez względu na wszystko nie jestem zwolennikiem głupoty, akurat przysięga urzędowa nic o niej nie mówi, a o takowej tez napisałem 2.Co do obstawania przy raz powiedzianym słowie, pisze do rozsądnych ludzi i jakoś nie przyszło mi do głowy, że ktoś to przejaskrawi i wpadnie w skrajność. Nie napisałem, że zdania nie można zmienić, intencja mą było aby ważyć słowa i czyny, bo to jest w życiu ważne. 3. co do stwierdzenia, że zasady są po to aby je łamać, całkiem niedawno pojawił się wątek o poszukiwaczach wykrywaczem metali, tam byłeś radykalnym zwolennikiem przestrzegania zasad (i wg mnie miałeś rację). Tylko już nie wiem czy czy one są po to aby je łamac czy ich przestrzegać ta zasada tez się nie sprawdza bo hien cmentarnych jest coraz więcej, czyli wg tego co piszesz należy ją złamac bo się nie sprawdza. A co do: "No chyba, że uważasz że o małżeństwie mogą wypowiadać się tylko ci, co już je popełnili? Ci niezaobrączkowani, mimo że widzą, co się wokół nich dzieje, jak wyglądają związki i małżeństwa w ich rodzinie, wśród przyjaciół i znajomych, mają milczeć, bo na niczym się nie znają?" coś w tym jest, to co widzisz i wydaje Ci się ze wiesz na temat tych zwązków ( rodzina, znajomi ) to tylko okładka, co jest w środku tej książki jest dla Ciebie niedostępne. Ja się nie wypowiadam na temat zycia w zwązkach które okazały się kalpą, bo nie wiem jak to jest. I byłbym skończonym idiotą aby potepiac to ze się rozchodzą. To byłby bardzo niezdrowy układ. To trochę jak z ksiedzem, który zaczyna pouczac rodziców jak wychowywac dzieci, lub jak życ ze sobą. Nie musze ci chyba pisac jaka jest reakcja tych ludzi, sam kiedyś zresztą powiedziałem temu mondrali co myslę o jego wywodach. Możesz oczywiście i powinienes miec na ten temat własne zdanie, tyle, że dobrze byłoby miec świadomośc równiez tego, że mowi się o obszarze którego się nie zna. |
|||||||||||||||||||||
|
Pudelek
Ogarniacz kuwety
|
tak można było odczytać o owych "zmianach"
ale mówi o niej przysięga kościelna, którą zawiera większość małżeństw w Polsce. Tak więc możemy mówić w tym przypadku o znacznej większości
nie widzę tutaj skrajności - "takich którzy nie wycofują się z tego co powiedzieli bo się sytuacja zmieniła" napisałeś, więc odwołanie do zmieniania zdania wydaje mi się bardzo trafne
znowu generalizujesz. W przypadku akcji z wykrywaczami i hienami cmentarnymi te zasady reguluje też prawo - a rozwody i rozstania, o ile wiem, jeszcze w Polsce są legalne
analogicznie nie można by się wypowiadać o żadnym obcym związku - pewno wówczas by było bardziej elegancko, ale dyskusja by umarła po kilku zdaniach
tzn. jakiego obszaru nie znam? bycia w związku? "staż" mam dłuższy, często kilkakrotnie, od większości zawieranych tutaj małżeństw. Różnię się od nich tym, że nie podpisałem papierka, nie poszedłem do kościoła i nie założyłem obrączki. A ludzie schodzą się ze sobą i rozstają dokładnie z tych samych powodów zarówno w związkach nieformalnych jak i hajtniętych, problemy między nimi także się od siebie zbytnio nie różnią (tzn. w z administracją hajtnięci mają ich mniej). Więc nie mów mi o obszarach, o których się nie znam, chyba że mówisz o tym konkretnym momencie, jak ktoś wstępuje na ślubny kobierzec |
|||||||||||||||||||||
Ostatnio zmieniony przez Pudelek dnia Śro 22:58, 09 Lis 2011, w całości zmieniany 1 raz |
trotyl
|
A ja kogoś zacytuję...W życiu piękne są tylko chwile...I ślub,wesele,urodziny dziecka,pierwsze jego kroki...takie jest po prostu życie..
|
||||||||||||||
Ostatnio zmieniony przez trotyl dnia Śro 23:00, 09 Lis 2011, w całości zmieniany 1 raz |
Hanuś
|
Nie wiem czy to ma jakieś znaczenie, ale tak się zastanowiłam to w sumie nie znam żadnej pary żyjącej ze sobą w konkubinacie na przykład 30 lat. A małżeństw znam sporo. No ok, jest Goldie Hawn i Kurt Russel ale ich znam tylko z telewizji czy gazet Jednak pod względem stażowym małżeństwa zdaje mi się górują.
Myślę ,że często kryzysy, które ludzie przechodzą w małżeństwie, w konkubinacie mogłyby rozbić związek. W końcu nikt nie powiedział ,że będzie łatwo. Wiem to na przykładzie mi bardzo bliskim, moich rodziców. Mimo niepowodzeń są ciągle razem i wiadomo, raz na wozie, raz pod wozem ale życie się toczy. A bardzo często takie niepowodzenia w związku bez ślubu są pretekstem do rezygnacji, bo jest łatwiej. Wiadomo, u facetów kryzys wieku średniego i te sprawy hihi I nie chodzi tu Pudelku o uwiązanie kogoś, bo przecież są rozwody tak? |
||||||||||||||
Ostatnio zmieniony przez Hanuś dnia Czw 13:03, 10 Lis 2011, w całości zmieniany 2 razy |
andre
|
Kaprowa, ładnie powiedziane, a właściwie napisane.
Ja się z tym zgadzam, no ale ja już trzeszczący człek jestem (czytaj wiekowy). |
||||||||||||||
|
olo23333
|
Ja na swoim przykładzie mogę powiedzieć że sam ślub w naszym życiu może za wiele nie zmienił - żyliśmy razem od czasów studiów i to pare dobrych lat.
Przez pierwszy okres jakoś tak dziwnie brzmiało w ustach słowo żona a nie dziewczyna i faktem jest że może nie wiem jak to nazwać ale z "duchowego" punktu widzenia coś się jednak zmieniło - można powiedzieć że w końcu rodzina, większy obowiązek ale też na pewno odpowiedzialność/mentalność itd. Ja sam może nie należę do jakiś zagorzałych katolików (ateistą też nie jestem) ale bardzo chciałem urządzić chuczne wesele co myślę bardzo fajnie się udało a to że przy tym starsza część rodziny skończyła marudzić jest tylko dodatkiem - może nawet małym prezentem Na razie mamy mały staż bo tylko 4 lata ale jakbym się cofnął w czasie zrobiłbym to samo ! ale to jest tylko moja perspektywa i zdanie... Co do innych osób / znajomych wiadomo większośc stanowią już małżeństwa ale pozostało jeszcze paru "rodzynków" żyjących i mieszkających z drugą połówką i też źle im się nie wiedzie. Wg mnie najważniejszym jest to aby decydując się na ślub być tego napradę pewnym że się chce być z tą drugą osoba i nie robić tego pod presją rodziny, otoczenia itd... |
||||||||||||||
|
buba
|
Ale czy zeby miec szacunek i odpowiedzialnosc za druga osobe to trzeba skladac przysiege? przed samym soba? przed nim? dlaczego? dla zabezpieczenia jakby mi sie kiedys "odechcialo" i nie odejde tylko z racji trzymajacej mnie przysiegi? Jakos nie ma zwyczaju przysiegania szacunku, milosci i odpowiedzialnosci za swoje dzieci, rodzicow, dziadkow, przyjaciol.. A tez im sie nalezy.. Wydaje mi sie ze odpowiedzialnosc i szacunek to trzeba miec w sercu a nie na papierze czy w gębie...
no wlasnie to przede wszystkim.. fajnie jest zycie spedzic z najlepszym przyjacielem z ktorym najbardziej lubisz spedzac czas, rozmawiac i wiesz ze mozesz na niego zawsze liczyc.. A czy nazwiesz go męzem czy inaczej - czy to ma znaczenie?
To byl chyba duzy problem- bo pobierali sie kiedys ludzie ktorzy sie wczesniej nie znali. A po slubie juz nie bylo odwrotu i do grobowej deski męcz sie z kim kogo juz nawet nie lubisz... Znam dobrze taka sytuacje- bo spotkalo to moich dziadkow. Mlodzi byli , spodobali sie sobie, chcieli razem zamieszkac a bez slubu nie wypada, wiec sie hajtneli i wyszlo niedlugo ze kompletnie do siebie nie pasuja.. I nie rozeszli sie "bo przysiega", "bo Bog nie wybaczy","bo co ludzie powiedza". I co? zmarnowali zycie nie tylko sobie, ale tez swoim dzieciom, ktore od malego patrzyly na wieczne awantury.
Dlaczego urazonych? Tak samo druga strona moze sie czuc urazona sprowadzaniem slubu do najwazniejszego dnia w zyciu... Czyli jak zwykle tolerancja jest najwazniejsza ale dziala tylko w jedna strone? jak ktos wyrazi swoje zdanie i powie ze slub to papierek to jest zly i paskudny.. Ale juz wypada wyrazac oburzenie/niezadowolenie/dezaprobate dla tych osob co slubow nie uznaja, dziwic sie: "dlaczego nie birzecie slubu?", "jak to slub bez hucznego wesela?", "nie mialas bialej sukni?", "jak to nie pamietasz swojej daty slubu?". |
||||||||||||||||||||||
Ostatnio zmieniony przez buba dnia Czw 14:04, 10 Lis 2011, w całości zmieniany 4 razy |
Pudelek
Ogarniacz kuwety
|
no i właśnie to jest dla mnie chore - jeśli kryzys byłby taki, że rozbiłby związek, to znaczy że ten związek miał się rozpaść, bo nie był na tyle silny. A małżonkowie mają zacisnąć żeby "bo jesteśmy małżeństwem" i przemęczmy się, może później będzie łatwiej? związek ma przetrwać kryzys bo jest silny i ludziom zależy, a nie, bo są bardziej do siebie związani formalnie
tak, kobiet oczywiście ten kryzys nie dotyczy, wcale
rozwód to często droga przez piekło, mogąca się ciągnąć latami, skutecznie paraliżująca zaczęcie nowego życia. Wychodziłaś za wspaniałego człowieka, a ten po latach (albo i szybciej) okazuje się skurw...nem, który będzie cię prześladował przy pomocy prawnej do końca życia. Zresztą decydując się na małżeństwo, tak naprawdę jesteś w pewien sposób uwiązany nawet po jego zakończeniu (choćby kwestia alimentów, bynajmniej nie mówię o alimentach na dzieci ale na byłego małżonka) |
||||||||||||||||||
|
Ślub i wesele - po co, na co, dlaczego? |
|
||
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001-2004 phpBB Group
phpBB Style created by phpBBStyles.com and distributed by Styles Database.
Powered by phpBB © 2001-2004 phpBB Group
phpBB Style created by phpBBStyles.com and distributed by Styles Database.