Lysá hora/Gigula - B.Śl.-Morawski. Zainspirowany przez Mirka |
Pudelek
Ogarniacz kuwety
|
Na forum GS od jakiegoś czasu trwa umawianie się na jednodniowy wypad na Lysą Horę, organizowany przez znanego i lubianego forumowicza. Byłem tam już kiedyś, ale pomyślałem, że warunki jej zdobycia musiały się radykalnie zmienić, skoro organizacja wyprawy zajmuje pół roku - zainspirowany tym, postanowiłem zdobyć Lysą Horę ponownie
W niedzielę rano już od świtu widać, że będzie piękna pogoda - nareszcie, bo ostatnio weekendy wyglądały różnie. Zbieram całą ekipę, jedziemy na Cieszyna, gdzie parkujemy blisko granicy i ruszamy na czeską stronę. Zakupy odpowiednich produktów w Billi i włazimy do pociągu, który z dwiema przesiadkami zawiezie nas do stacji Ostravice-zastavka. Patrząc na skomunikowanie, stan pociągów oraz stacji bierze wściekłość, że kawałek dalej obserwujemy powolną śmierć kolei pasażerskich, a KŚ wzięły sobie za sprawę honoru, aby tą śmierć maksymalnie przyspieszyć . w Ostravicy-zastavce zaczyna się niebieski szlak. Początkowo chciałem iść czerwonym z centrum, ale ostatecznie postanowiłem trasę nieco skombinować aby maksymalnie uniknąć przekleństwa czeskich gór - asfaltu. Niestety, jakąkolwiek trasą od zachodniej strony wejście na Gigulę zawiera mniej lub więcej asfaltowego g...a (chyba najmniej jest na żółtym szlakiem spod zbiornika, ale tam już kiedyś szedłem). Na początku oglądamy jeszcze pomnik przyrody "Koryto rzeki Ostrawica". po czym przekraczamy morawsko-śląską granicę - przed nami ponad 1000 metrów podejścia, a z nieba wali żar! Po krótkim początkowym odcinku asfaltu szlak wychodzi na normalne, przyjemne ścieżki, co jakiś czas racząc nas widokami, głównie na Smrk i Skalkę. na trasie na razie pusto - zmienia się to, gdy dochodzimy do niewielkiego skupiska skałek i asfaltowej drogi. Odbijamy tutaj bez szlaku w prawo, aby połączyć się ze szlakiem czerwonym. Tu jest już gorzej - najpierw mijamy całe osiedle turystyczne, a więc pełno jeżdżących aut itp., potem potężny parking i wreszcie zaczyna się podejście asfaltową drogą na której już sporo ludzi - część spaceruje, część idzie na szczyt, a część sama nie wie czego chce, bo idą ewidentnie w kierunku Giguli, a strój mają odpowiedni na dyskotekę (i potem będą płakać z powodu obdartych pięt ). Sklinamy na asfalt, uzupełniamy płyny, na szczęście po jakimś czasie dochodzimy do skrzyżowania z niebieskim, biegnącym okrężną drogą z Ostravic (tam też do tego momentu niemal cały czas droga) i stąd zaczyna się już normalny, bardzo przyjemny szlak po zwykłej, leśno-łąkowej nawierzchni. Przed nami polana Butořanka i coraz lepiej widoczna wieża Giguli. Pniemy się coraz wyżej, w tle coraz ładniejsze widoki. Tłum na szlaku gęstnieje, podobnie jak wydzielany pot, bo wali z nieba niemiłosiernie. Z ulgą wchodzi się od czasu do czasu w las. Tu i ówdzie szlak można obejść skrótami, które są zaznaczone na mapie, ale nie w terenie - ogólnie to oznakowanie w niektórych miejscach szlaków jest średnie... Szczyt widoczny już niemal na wyciągnięcie dłoni. Turystów też tak dużo, że momentami tworzą się korki! Z przeciwka zjeżdżają na łeb na szyję rowerzyści, nie bardzo przejmując się piechurami, zbiegają ludzie, którzy jakimś cudem się nie przewracają. Z przerażeniem wyobrażam sobie, co będzie na górze - i pierwsze spojrzenie to przerażenie potwierdza, jednak na szczęście tłum wchodzących jakoś się rozłazi. Niestety, Lysa hora to obecnie jeden wielki plac budowy - wznosi się dwa nowe schroniska, pełno tutaj gruzu, kamieni, silny wiatr sypie w oczy piachem. Dziwię się, że Czesi wydali pozwolenie na jednocześnie wznoszenie dwóch potężnych gmachów w obszarze chronionym. No cóż, biznes is biznes... Siadamy w Kameňáku (oficjalnie to dziś Emil-Zatopek Desitka), czyli dawnym Steinerne Haus, wybudowanym przez BV w 1933 roku. Jest tu najspokojniej i najtaniej, choć menu nie powala swoją wielkością. Właściwie, poza zupami, jest tylko kiełbasa, twarożek i nakládaný hermelín. Ciekawy smak Po obiedzie fotografujemy jeszcze okolicę, fotografujemy się na tle okolicy... (wzbudzając pytanie - "co to za flaga? nie wiem") i obserwujmy widoki. Przejrzystość spadła ale widać choćby Wielki Rozsutec. Pora schodzić - według planów chciałem iść żółtym, a potem niebieskim szlakiem aż do Frydlantu, ale później się okazało, że ponad połowa trasy to asfalt Wybieramy więc w miarę przyjemne zejście zielonym do Novej Dediny (to w sumie też dzielnica Frydlantu). Z ciekawostek po drodze, to m.in. pomnik przyrody Ondrášovy díry, formacje z piaskowca w kształcie małych wąwozów. Ruch w dół już znacznie mniejszy, zresztą wiekszość turystów schodziła do Ostravicy. My mijamy m.in. dwukołowców - kolejna maszyna w górach, kiedy nogi nie wystarczą? Ostatnie dwa kilometry zielonego to asfalt, ale to i tak najkrótszy możliwy odcinek tym twardym dziadostwem z możliwych. Będę się musiał kiedyś spróbować wybrać na Gigulę od innej strony, ale raczej poczekam aż skończą budowę schronisk, bo jak na razie to u góry sytuację ratują tylko widoki i zimne piwo Trasa powrotna jak z rana - perfekcyjnie zorganizowane przesiadki i po 19-tej jesteśmy w Czeskim Cieszynie. Szukamy otwartej restauracji, ale w tym mieście w niedzielny wieczór to wyjątkowo trudne (już to przerabiałem w styczniu), zostaje nam tylko pizzeria. Ogólnie, to był bardzo udany dzień i wyprawa, wieczorem czułem się przyjemnie zmęczony Galeria: [link widoczny dla zalogowanych] |
||||||||||||||
Ostatnio zmieniony przez Pudelek dnia Czw 12:52, 23 Maj 2013, w całości zmieniany 2 razy |
Piotrek
Administrator
|
Może właśnie w tym jest sukces by się zebrać i iść a nie zbierać w nieskończoność.
Trasa nieźle widokowa z tego co po zdjęciach widzę Ten ser marynowany mówisz że o ciekawym smaku (co różnie można rozumieć) ale czy ogólnie smaczne to to? |
||||||||||||||
Ostatnio zmieniony przez Piotrek dnia Czw 13:47, 23 Maj 2013, w całości zmieniany 1 raz |
Pudelek
Ogarniacz kuwety
|
smaczne jak ser camembert z ziołami oraz doprawiony oliwą i cebulą
|
||||||||||||||
|
mirek
|
|
||||||||||||||||
|
Pudelek
Ogarniacz kuwety
|
no właśnie wygląd wskazuje na pikantną, ostrą papryczkę, ale w smaku okazała się na co najwyżej leciutko pikantna. Młody dostał znacznie większą, bardziej zieloną, ale też nie była ostra
|
||||||||||||||
|
mirek
|
Czyli dostaliście tą łagodną wersję sera,radziłbym spróbować tej naprawdę pikantnej z tymi malutkimi papryczkami.Delicjoza,a jak chcecie popróbować innych wariantów tej przekąski np,Balkansky Syr to dajcie znać.Zaprowadzę was w odpowiednie miejsce.
|
||||||||||||||
|
Pudelek
Ogarniacz kuwety
|
Balkánský sýr to chyba ser feta? Często dodają go do szopskiej sałaty, ale całej, samodzielnej porcji chyba bym nie zmieścił w siebie...
|
||||||||||||||
|
mirek
|
Podają Balkansky Syr w porcji jak Hermelin lub Niva, tylko jest bardziej słony niż feta i bardzo smakuje w pikantnej zalewie.Inna wersja to Zbojnicky Syr zwany też Janosikovy,to tak zwane oscypki.Te są podawane bardzoooo pikantne, przy jednej porcji 3 pyffka musiałem zużyć.
|
||||||||||||||
Ostatnio zmieniony przez mirek dnia Czw 17:22, 23 Maj 2013, w całości zmieniany 1 raz |
Re: Lysá hora/Gigula - B.Śl.-Morawski. Zainspirowany przez M |
cezaryol
|
Chyba mniej biznes, a więcej warunki przyrodnicze. Starania o zezwolenie na odbudowę Bezručovej chaty trwały wiele lat, a sezon budowlany na Lysej jest krótki. Ze względu na warunki ochrony przyrody prace budowlane rozpoczęto dopiero w połowie lipca. |
||||||||||||||||
|
Pudelek
Ogarniacz kuwety
|
też o tym czytałem, ale mimo wszystko - to centrum obszaru chronionego, a wygląda jak plac wielkiej budowy. Liczba turystów pewno się jeszcze zwiększy po ukończeniu budowy - i ciekawe co zrobią z dojazdem do schroniska...
|
||||||||||||||
|
Piotrek
Administrator
|
Być może Czeskie normy ochr. przyrody są pod tym względem bardziej elastyczne. Już sam fakt, że mają tylko 4 PNy (nawet biorąc pod uwagę, że to mniejszy kraj niż Polska to mało) świadczą chyba o "lżejszym" podejściu do tej kwestii.
A sera może spróbuję, w sierpniu w Czechach będę to się rozejrzę po lokalach |
||||||||||||||
|
mirek
|
Nie trzeba do Czech jechać by popróbować tych specyjałów.Wystarczy zejść ze Stożka lub Soszowa zawitać do hospódki pod Filipką.Sam tam bywam kilka razy w roku i polecam ten lokal.Jest małe Ale,w weekendy czasem trudno o wolne miejsce .
|
||||||||||||||
|
Pudelek
Ogarniacz kuwety
|
no ale przecież Filipka jest w Czechach, więc chcąc nie chcąc musi pojechać za granicę
z pewnością Śląsko-Morawski jest ciekawszy niż oklepany Stożek albo Soszów... |
||||||||||||||
|
Piotrek
Administrator
|
Ja będę w rejonach Broumova więc tam się rozejrzę.
Tu w Morawsko-Śląski to się wybieram już od ho ho i dojechać nie mogę |
||||||||||||||
|
mirek
|
|
||||||||||||||||
Ostatnio zmieniony przez mirek dnia Pią 17:57, 24 Maj 2013, w całości zmieniany 1 raz |
Lysá hora/Gigula - B.Śl.-Morawski. Zainspirowany przez Mirka |
|
||
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001-2004 phpBB Group
phpBB Style created by phpBBStyles.com and distributed by Styles Database.
Powered by phpBB © 2001-2004 phpBB Group
phpBB Style created by phpBBStyles.com and distributed by Styles Database.