gorgany- poczatek wrzesnia |
buba
|
termin 28.08-6.09.
moze ktos sie wybiera w tym terminie w gorgany? jedziemy autem i nie wiem czy bedziemy miec miejsce- czy trzeba sie by bylo umowic na miejscu. Dam jeszcze znac bo to zalezy czy 2 osoby ktore sie deklarowaly na wyjazd sie nie rozmysla... a wiec tak: z osmolody chcemy isc na przelecz plysce i tam spac w chatce, potem parenkie i popadia i jak pogoda dopisze to powrot do osmolody przez grofe. Potem moze na wysoka i ihrowiec przez matachow gdzie tez jest chatka. (acz namioty bierzemy na inne noclegi) potem jedziemy nad czarny czeremosz i ponoc mozna dojechac na szybene a potem juz pieszo do opuszczonej wsi burkut (autem sie nie da bo zerwalo mosty rok temu) jak by starczylo czasu to moze nad bialy czeremosz tez? zobaczymy, ale nigdzie nie bedziemy sie spieszyc. druga sprawa jest taka ze chodzimy niezmiernie wolno , zwlaszcza pod gorke.. co wielu gorolazow niezmiernie wkurza nie jest to typowy "przebieg po gorach". Jak juz kiedys pisalam "wygrzewanie na łace, picie piwa pod sklepem i integracja z miejscowymi nie jest dla nas strata czasu" jesli taki typ wedrowki by komus pasowal to zapraszam. Ale wole zawsze ostrzec wczesniej bo dla niektorych przejscie w gorach ponizej 10km na dzien czy spanie do 10 jest sprawa obrazy honoru jak nie na calosc to moze gdzie choc na jakims ognichu by mozna spotkac jakiego forumowicza?? jakby co moj mail : [link widoczny dla zalogowanych] |
||||||||||||||
|
jarek
|
Parę dni wcześniej będę w Bieszczadach po Ukraińskiej stronie
|
||||||||||||||
|
buba
|
na wyrazne prosby wielu znajomych postanowilam przysiasc i napisac relacje..
wyruszamy z olawy w piatek po poludniu, do trzebini przebijamy sie autostrada, z pkp trzebinia zabieramy grzesia i dalej juz mkniemy sobie na wschod bocznymi drogami, przez slomniki, szczurowa, ciezkowice, gorlice, nowy zmigrod...zostawiajac gdzies z boku cale pieklo zwiazane z obwodnica krakowa, remontami drog pod tarnowem i tysiacami fotoradarow pierwszy nocleg , jak juz tradycja nakazuje , w beskidzie niskim , na polu namiotowym w stasianym. [link widoczny dla zalogowanych] Rano ruszamy w strone przejscia w kroscienku, jeszcze krotka wizyta w barze "u kojota" w ustrzykach dolnych, coby znieczulic sie przed granica i juz mykamy na wschod [link widoczny dla zalogowanych] przejscie mija nam nadpodziw szybko (kolo godziny). W chyrowie w sklepie wymieniamy kase i jedziemy sobie dalej przez sambor, drohobycz.. gdzies za drohobyczem zaczyna strasznie szarpac kierownica, wiec widac ze cos jest nie tak..zatrzymujemy sie i faktycznie- jedna felga ma ksztalt lekko kopnietego prostokata wiec dalej jechac nie bardzo i trzeba poszukac jakiegos miejsca naprawy. Zaklad z napisem "szynomontaz" pojawia sie nadpodziw szybko (wogole na ukrainie tego strasznie duzo), [link widoczny dla zalogowanych] po wjechaniu nawet nie musimy mowic co sie stalo, mechanik od razu wita nas komentarzem: "szczo ty tak ujebał?!?" Zdejmuja kolko i zabieraja do warsztatu na jakas dziwna krecaca sie maszyne ktora bardziej wyglada na narzedzie tortur niz sprzet mechanika (i takowe dzwieki wydaje) ale o chwili nasze kolko wyglada juz jak dawniej i mozna je zakladac. Mechanik pyta na ile napompowac kola, wiec mowimy ze przednie byly na 2.2. Gosciu robi glupia mine i idzie sprawdzic stan drugiego kolka, faktycznie 2.2.. Spora grupka miejscowych ktora sie juz zebrala i asystuje dostaje ataku smiechu i malo sie nie tarzaja po ziemii, w koncu nam tlumacza ze chcac jezdzic po ukrainie nalezy pompowac kola na 1.8, bo inaczej za 5min. znow bedziemy miec kwadratowe felgi...coz, czlowiek uczy sie cale zycie.. ladnie dziekujemy, odjezdzamy a cala wioska chyba bedzie sie dlugo bawic i opowiadac anegdoty jak to przyjechaly glupie polaczki z kolami na 2.2.. jedziemy cali zadowoleni, nie wiedzac ze najgorsze jeszcze przed nami... Jedziemy dalej niesamowita droga w rejonie doliny, pola, pola i droga po horyzont. Zatrzymujemy sie celem zrobienia trochu zdjec, jest straszny wiatr, ktory poteguje wrazenie przestrzeni i wolnosci- wiatr we wlosach piasek w zebach, uciekajace z glow czapki i wzrok ginacy gdzies na horyzoncie... super sprawa [link widoczny dla zalogowanych] W miejscowosci bronsziw -osada zjadamy jeszcze pielmieni , gubimy sie w okolicy kałusza i juz po ciemku wjezdzamy na droge prowadzaca do osmolody. Jest juz dosyc pozno, wszyscy mamy troche dosyc, droga dluzy sie niemilosiernie, zakret w lewo, zakret w prawo, mostek, dziura z lewej, dziura z prawej, dziury wszedzie, nasyp po zerwanej rok temu drodze, mostek, jakas ciemna wymarla wies, i znowu, zakret i drugi..i ciemna droga.. pieknie tu musi byc za dnia, ale teraz nic nie widac i kazdy juz marzy o rozbiciu namiotu i spiworze w osmolodzie..moze jakis bar bedzie jeszcze czynny?? wydaje sie ze osmoloda juz tuz tuz, moze to juz nastepna wioska?? w pewnym momencie zjezdzamy z kolejnego mostku i nagle rozlega sie donosne "pierrrdut", slychac metaliczny dzwiek, chrupniecie, szarpniecie, gasnie silnik, gasna swiatla a spod maski podnosza sie kleby sinego dymu... to zesmy , k... dojechali do osmolody.. rzut oka pod maske i na droge w swietle latarki nie nastraja optymistycznie.. leje sie olej, plyn z chlodnicy a cala droga jest usiana rurkami , pierscieniami i innym zelastwem.. pier**** pech..dlaczego w pierwszy dzien???? nie pozostaje nic innego jak zepchac autko na pobocze, co tez robimy i rozkladamy namioty w przydroznym rowie i ukladamy sie spac.. w nocy zaczyna lac a mnie sie snia jakies zerwane mosty.. cdn |
||||||||||||||
|
olo23333
|
Orzeszty początek a takie przeżycia!!! Czekam z niecierpliwością na reszte.
Pzdr |
||||||||||||||
|
buba
|
rano budzi nas deszcz...nie, nie deszcz stukajacy w sciany namiotu..deszcz w namiocie... mokro!!! okazuje sie ze jedna sciana cala przemaka bo wyrwalo odciag.. wylazimy na mokry swiat i idziemy obejrzec nasze autko.. za dnia wyglada to jeszcze gorzej.. cala skrzynia biegow sie urwala, urwala sie tez os od kola i caly silnik przez to opadl w dol i tak dziwnie wisi.. nawet holowac tego sie nie da bo czochra silnikiem o ziemie.. i jeszcze jest niedziela..
[link widoczny dla zalogowanych] a widac juz stad gory... [link widoczny dla zalogowanych] coz, decydujemy sie wyruszyc pieszo w kierunku przeciwnym do osmolody..grzes musi juz dzis wracac bo jutro do pracy a my moze znajdziemy jakiegos mechanika.. droga mija nam na rozmyslaniach co zrobimy jak nikt nie podejmie sie skodusi naprawic..ciagnac na sznurku do polski?? utopic w rzecze?? zglosic ze ukradli?? jak nas puszcza na granicy jak mamy wbite ze wjechalismy autem?? jak nic nas zamkna zesmy auto zhandlowali!! w pierwszej mijanej wiosce o nazwie hrynkiw odnajdujemy dom mechanika witji, ale niestety pojechal do iwanofrankiwska i wroci wieczorem..drugi wioskowy mechanik jest na miejscu ale juz tak narabany z rana ze raczej nie pojedzie obejrzec nam autka..idziemy wiec dalej i dalej.. w koncu w wiosce jaseń dowiadujemy sie ze tez jest mechanik- walerka- syn pani sklepowej.. idziemy wiec do sklepu, babka dzwoni do walerki i jupi!! okazuje sie byc w domu, jest trzezwy i nawet decyduje sie obejrzec skodusie rozsiadamy sie w sklepiku, ja akura siadam pod lepem na muchy, ktore czasem spadaja na stol, przyklejaja sie do blatu i leza tak jakis czas jeszcze ruszajac nozkami.. obserwujac takie zjawiska probuje odnalezc w zakamarkach pamieci slowa potrzebne do rozmowy z mechanikiem: skrzynia biegow, os, holowac, silnik.. kurde, nie uzywa sie tego na wiekszosci wyjazdow.. po jakiejs pol godziny wpada walerka i juz za chwile mkniemy dziewiecdziesiatka jego nowiuskim szewroletem podstakujac na dziurach w strone naszej biednej skodusi.. a mysmy glupi jechali 30km/h i jeszcze starali sie te dziury omijac...po drodze opowiadam mu traumatyczna historie o skrzyni biegow co rozlupala sie na pol, silniku co prawie lezy na ziemii, rurach co hacza o asfalt itp.. walerka robi coraz bardziej okragle oczy i robi wrazenie jakby zaczynal zalowac ze sie zdecydowal nam pomoc na miejscu walerka wsadza glowe do silnika i cos tam mruczy ze dobrze nie jest ale z tego co mowilam to myslal ze jest gorzej.. ale skrzynia biegow do wymiany,a tu ponoc o taka ciezko..dzwoni wiec do iwanofrankiwska, do kalusza czy tam takie maja lub moga sprowadzic ale nic sie nie udaje.. jakby to byla lada to by skrzyn biegow na pęczki.. ale jak przystalo na ukrainskiego mechanika mowi ze nie ma rzeczy nie do zrobienia i oni sprobuja ale w tym celu trzeba go doholowac te 15km do jasenia.. walerka wiec biegnie za rzeke przynosi spory kij do ktorego mozna przywiazac wiszacy gdzies nisko silnik, [link widoczny dla zalogowanych] z plotu urywa pęto drutu , podnosi silnik na podnosniku, przywiazuje drutem , [link widoczny dla zalogowanych] jeszcze pare belek na podklad, jakis kamieni i juz mozemy jechac na sznurku do jego warsztatu aha, jeszcze wczesniej nam kaze wyzbierac do konca pogubione na ulicy srubki, ktore skrzetnie chowa do pudelka po fajkach.. jedziemy wiec sobie przez wioski, wszyscy ludzie wylegaja przed domy i maja niezle przedstawienie.. slychac komentarze w stylu "ej, turysty, widzicie na ukrainie trzeba jezdzic wolniej" czy "nie martwcie sie ,walerka wam pomoze".. ech...jak to dobrze ze oni nie wiedza o naszych kolach pompowanych na 2.2... w jaseniu pod domem walerki juz zgromadzone pol wsi, kazdy chce zobaczyc co sie zepsulo, co za ludzie itp. Dogadujemy sie ze mamy wrocic po autko za pare dni a oni sprobuja zrobic co sie da.. Zatem decydujemy sie isc do osmolody, (ostatni autobus juz odjechal), ale walerka nie chce o tym slyszec jak mozna isc z plecakami tyle kilometrow, wiec organizuje nam saszke, ktory zawozi nas lada do osmolody. Rowniez zasuwa z predkoscia bliska setki, a z magnetofonu wlaczonego na max plyna rozne bardzo zyciowe piosenki : o kseni ktora zadawala sie ze wszystkimi chlopcami we wsi i zostala z dzieckiem na reku, o wani co kupil nowe auto, dwa dni je polerowal a trzeciego rozbil sie na drzewie i cala wies placze, o maszy ktora lamentuje ze ma juz 17 lat i nie ma zadnego kandydata na meza i chce sie utopic w rzece a stare babki jej doradzaja ze trzeba jeszcze poczekac i na kazdego przyjdzie czas.. i jeszcze jedna , taka spiewana na glosy przez dwuch ochryplych gosci, przepiekna, ale nic slow w zab zrozumiec nie moge.. w takich klimatach docieramy do osmolody..pogoda sie poprawia, widac gory, czyste niebo! idziemy jeszcze na troche do knajpki, na barszczyk, piwo i rybke, [link widoczny dla zalogowanych] [link widoczny dla zalogowanych] a potem na dzikie pole namiotowe na skrzyzowaniu. [link widoczny dla zalogowanych] a jutro wreszcie goryyyyy!!!!!!!!!! |
||||||||||||||
|
wtak
|
Nie dość, że przygód moc to jeszcze ten styl...
rewelka, ja chcę z Wami kiedyś jechać |
||||||||||||||
|
buba
|
rano budza nas w osmolodzie silniki gruzawikow jadacych po drzewo, oraz stukot zelaznego mostku, cokolwiek po nim przyjedzie. Nad rzeczka spotykam dziadka ktory rewelacyjnie zna okolice olawy bo przez kilka lat jezdzil tu zbierac porzeczki
jemy sniadanko, obserwujemy gruzawiki)ja bym tak mogla caly dzien ) no i kolo 11 wyruszamy w strone gorek. Droga nam najpierw mija ladna dolina, robimy popas przy zelaznej budce drwali ktora wyglada jakby ktos do niej strzelal [link widoczny dla zalogowanych] [link widoczny dla zalogowanych] potem droga sie konczy , przechodzi w sciezke ktora ginie we wiatrolomie.. lazenie po sprochnialych belkach , okolo 3 m nad ziemia z plecakiem ponad 20kg dostarcza naprawde specyficznych odczuc (zreszta tak samo jak proby przeciagniecia plecakow i przeczolgania sie pod tymi belkami ) [link widoczny dla zalogowanych] mijamy chatke na poloninie plysce w ktorej zamierzamy spac i idziemy dalej na parenkie.. [link widoczny dla zalogowanych] [link widoczny dla zalogowanych] [link widoczny dla zalogowanych] [link widoczny dla zalogowanych] mielismy jeszcze chwile wczesniej ambitne plany dotarcia na popadie- ale ten oto widok spowodowal ze plany te zdechly natychmiast [link widoczny dla zalogowanych] na parenkie idzie szeroka sciezka wyrabana w kosowce, kurde, jak na babia! gdzie ta slynna gorganska kosowka??? a ja specjalnie kupilam pokrowiec na karimate coby jej w kosowce nie podrzec. [link widoczny dla zalogowanych] w czasie podejscia jakos wyjatkowo zdycham i wielkie podziekowania dla toperza ktory mnie motywowal na rozne sposoby (np. piwem na szczycie ) bo tak mialam dosc ze bym chyba sobie odpusciala w polowie- a warto bylo wyjsc na szczyt [link widoczny dla zalogowanych] [link widoczny dla zalogowanych] [link widoczny dla zalogowanych] [link widoczny dla zalogowanych] [link widoczny dla zalogowanych] na nocleg schodzimy do chatki na polonine plysce- i pare slow o chatce. jest to nowy obiekt, zbudowany pare lat temu specjalnie dla turystow, bezobslugowy,caly czas otwarty (u nas to chatki sie jedynie zamyka ) jest doslownie full wypas- szczelny dach, kibelek, zrodelko, siekiera, pila, garnki, sztućce, nawet makarony, zupki.. makaron sie przydal bo wieczorem przypalamy ryz w workach, ktory sie zlepia z workiem i nie ma szans zjesc go bez folii.. korzystamy wiec z chatkowego makarony- bez niego bysmy nie mieli pulpy [link widoczny dla zalogowanych] wieczorem nikt nie przychodzi wiec zostajemy w trojke z medowa [link widoczny dla zalogowanych] zreszta caly czas w gorach bedac nie spotkalismy nikogo... tylko jakies zwierze bylo w nocy i nam rozszarpalo worek ze smieciami rano sniadanko przed chatka, podziwianie widokow, wygrzewanie i idziemy na grofe. [link widoczny dla zalogowanych] poczatkowo mielismy plan zejscia przez jeziorko grofeckie do doliny molodej ale tak dobrze nam sie wygrzewa na szczycie, (tylko gory, slonce, ptaki i my.. i gdzie okiem siegnac tam gory i gory i jeszcze wiecej gor) ze decydujemy sie na powrot ta sama, krotsza droga.. wiec dluzej mozemy spedzic na szczycie [link widoczny dla zalogowanych] [link widoczny dla zalogowanych] [link widoczny dla zalogowanych] [link widoczny dla zalogowanych] [link widoczny dla zalogowanych] po drodze trafiamy jeszcze na wspolny posilek dwoch owadow [link widoczny dla zalogowanych] wieczorem w osmolodzie mielismy spotkac sie z piotrkiem (szewczenko z forum [link widoczny dla zalogowanych] ) oraz chrisem (z forum http [link widoczny dla zalogowanych]). Idziemy na barszczyk, zgadujemy sie ze chris juz czeka z kolaga na polu namiotowym "arnika" a piotrek jest w "czarnej dupie" tzn jest wieczor a on dopiero przekroczyl granice w medyce bo byla awaria komputerow i sobie tam postal... wieczorem impreza z chrisem i andrzejem, opowiadajac sobie o roznych ciekawych opuszczonych miejscach [link widoczny dla zalogowanych] a jutro bedzie chwila prawdy-- jedziemy do walerki i zobaczymy co z nasza skodusia.. chyba by trzeba byc cudotworca aby ona zaczela jezdzic.. |
||||||||||||||
Ostatnio zmieniony przez buba dnia Pon 15:01, 07 Wrz 2009, w całości zmieniany 1 raz |
buba
|
ciag dalszy wyprawy(coby nie draznic szanownych moderatow)- poniewaz juz nie gorski bedzie w poscie
http://www.beskidzkie.fora.pl/off-topic,14/iii-bubowa-wyprawa-ukrainska-2009-nizinny-ciag-dalszy,2676.html#44068 |
||||||||||||||
|
xaga
Moderator
|
buba - wspaniała przygoda!!! no ta z samochodem nie tak bardzo...
zdjęcia przepiękne!!! czekamy na ciąg dalszy... |
||||||||||||||
|
Do-misiek
|
Słynna gorgańska kosówka jest tam, gdzie nie ma ścieżek - pasmo Arszycy & Gorgan Illemski.
Przypomniałaś mi wakacje |
||||||||||||||
|
Piotrek
Administrator
|
Góry piękne. Pozazdrościć wyjazdu.
|
||||||||||||||
|
Re: gorgany- poczatek wrzesnia |
ecowarrior
|
Co za przygoda na dzień dobry Fajnie się czyta, ale gdyby mnie to spotkało to pewno by mi nie było do śmiechu...
Nie no cóż za fatum tego pierwszego dnia, tych wspomnień nie będziesz w stanie wymazać do końca życia!! Buba, czytam, czytam i stopniowo dopisuje odpowiedzi...Drugi dzień przechodzi sam siebie, powinnaś spisywać wspomnienia i wydać je w formie książkowej!! SERIO!!
Dzielna Buba, dzielny Toperz, który zachował zimną krew i uderzył w najczulszy punkt !!
Oby za rok można było napisać to samo, lecz tym razem w czwórkę, ze mną!!
Przechodzę więc do działu offtopicowego... Podsumowując jednak, piękna, realistyczna fotorelacja, którą się czytało z prawdziwą przyjemnością i nutką zazdrości |
||||||||||||||||||||||||||
Ostatnio zmieniony przez ecowarrior dnia Pon 19:56, 07 Wrz 2009, w całości zmieniany 2 razy |
katmandu
|
<b>buba</b>, nie wiem czy słowo "zazdroszczę" będzie adekwatne...
W każdym razie przygód mieliście tyle, że do końca życia będziecie wspominać. Widoki z gór przepiękne, muszę się w końcu też wybrać za wschodnią granicę. Super relacja, czyta się jak książkę podróżniczą, czytam, czytam i dokładnie widzę przed oczami Wasze przygody! p.s. Cieszę się, że karimata dała radę. |
||||||||||||||
|
Pudelek
Ogarniacz kuwety
|
pewno la ciupakabra, ostatnio atakowała na Mazowszu, może przeniosła się z Ukrainy |
||||||||||||||||
|
PiotrekP
|
Piękna wyprwa, gratulacje.
|
||||||||||||||
|
gorgany- poczatek wrzesnia |
|
||
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001-2004 phpBB Group
phpBB Style created by phpBBStyles.com and distributed by Styles Database.
Powered by phpBB © 2001-2004 phpBB Group
phpBB Style created by phpBBStyles.com and distributed by Styles Database.