28-31.12.2oo9: Veľká Fatra |
katmandu
|
<b>28.12.2oo9 Liptovské Revúce - Krížna - Horský hotel na Kraľovej studni</b>
Wielka Fatra po raz drugi przywitała mnie posępną aurą… Do zamglonych Liptowskich Revucy dotarliśmy wczesnym południem i nie tracąc rezonu ruszyliśmy niezwłocznie w górę, częściowo powtarzając drogę sprzed półtora miesiąca na Rybovskie Sedlo. Ta sama, ale zaśnieżona teraz droga wije się niezbyt stromo pod górę, co sprzyja jak zwykle ciekawym konwersacjom i podziwianiu widoków, które – niestety z rzadka – przebijały się przez puchową mgłę. Po niecałych dwóch godzinach powitał nas znajomy widok walącej się chatki (choć słowackie określenie „buda” wydaje się być bardziej adekwatne), a ja mam okazję do bardzo lubianych przeze mnie reminiscencji. Dałabym głowę, że chatka jeszcze mocniej chyli się teraz ku ziemi… W każdym razie tak wyglądała w połowie listopada: Po kolejnej pół godzinie osiągamy Rybovskie Sedlo i znów znajomy widok… Kriżna – moja osobista góra mgieł. Po raz drugi stoję u jej stóp i po raz drugi spływa ku mnie białymi milczącymi kłębami… Deja vu: Tym razem jednak nasz dzisiejszy cel – schronisko na Kralovej Studni – znajduje się po drugiej stronie Kriżnej, więc po krótkiej chwili odpoczynku (i zakładania podczas porywistych podmuchów dodatkowych polarowych gatek na przemarzniętą <i>wiadomo-co</i>) wbijamy się po kolei w gęstą mgłę. Mniej więcej w połowie drogi na szczyt zapada powoli szary zmrok i widoczność maleje do kilkunastu kroków. Zamykam pochód, wypatrując współtowarzyszy i zmagając się z coraz mocniejszą zadymką oraz śliskim podłożem. Kto by pomyślał, że kijaszki przyniesione przez Aniołka tak bardzo się przydadzą od razu pierwszego dnia. Gdyby nie one, podejście byłoby naprawdę bardzo mozolne i męczące. Na Kriżnej stajemy już w ciemnościach. Czerwone światła na stacji przekaźnikowej są ledwo widoczne z kilku metrów w smagającej bezlitośnie zadymce śnieżnej. Posilamy się naprędce przemarzniętymi bananami i ruszamy w dalszą drogę do schroniska. Zapalamy lampki i ruszamy w ślad za Grzesiem, bezbłędnie wytyczającym drogę w ciemnościach po prawie niewidocznych śladach w śniegu. Po pewnym czasie wskazuje nam ledwo widoczne, wciąż jeszcze dość dalekie światła schroniska. Zamieć przybrała teraz sporo na sile i gdy na chwilkę się zatrzymuję, błyskawicznie tracę z oczu lampki współtowarzyszy. Czuję również, jak z każdym mrugnięciem zamarzają mi rzęsy w kącikach oczu, a moje włosy można łamać z chrzęszczącym chrzęstem, co bardzo intryguje naszego przewodnika. Do schroniska docieramy solidnie przemarznięci, głodni i spragnieni… Dostajemy jednak ciepły pokój, niezbyt ciepłą wodę w łazience i fantazyjnie podaną herbatkę miętową, wieczór zatem mija bardzo miło i nieśpiesznie. Dzisiejsza trasa z Rybowskiego Sedla do schroniska stanowiła dla mnie niezapomniane przeżycie, zastanawiam się jednak, jak byśmy sobie poradzili, gdyby nie doświadczenie i szósty zmysł Grzesia. Dochodzę do wniosku, że sama prawdopodobnie uskuteczniłabym włam do stacji przekaźnikowej na szczycie Kriżnej, próbując tam przetrwać noc. <b>29.12.2oo9 Horský hotel na Kraľovej studni – Ostredok – Chata pod Borišovom</b> Poranek wita nas przepiękną pogodą – w mroźnym powietrzu słońce odbija się ostro od zmarzniętego śniegu, a poranne widoki z okna wyglądają bardzo obiecująco. Śniadanie zabiera nam mnóstwo czasu ze względu na rozważanie arcyciekawych zagadek astrofizycznych (materiał do niekończącej się dyskusji), ale wreszcie ruszamy w drogę… Podchodzimy z powrotem na Kriżną, a ja ze zdumieniem konstatuję, jakież to ogromne hale skryły się wczoraj przed moimi oczami w ciemnościach i mgle… Nasz wczorajszy trud zostaje sowicie wynagrodzony – ze szczytu Kriżnej długo podziwiamy przepiękną panoramę Tatr… ... i Małej Fatry Jest przy tym naprawdę diabelnie mroźno, więc po chwili dla fotoreporterów ruszamy wielkofatrzańską magistralą na najwyższy szczyt pasma – Ostredok (1592m npm). Ze szczytu Ostredoka podziwiamy ponownie Tatry… …Małą Fatrę – teraz już całkiem odsłoniętą… …a także daleką Babią Górę. Mamy jeszcze ponad półtorej godziny do chaty pod Boriszowem, więc nieśpiesznie ruszamy w dalszą wędrówkę kontemplując dalsze i bliższe przepiękne widoki. Do schroniska docieramy przed zmrokiem, ukontentowani, że wczoraj udało nam się wykąpać od stóp do głów (pod Boriszowem można się wykąpać jedynie w śniegu ) i długo siedzimy w jadalni przy kominku, popijając grzane wino i snując opowieści różnej treści… <b>3o.12.2oo9 Chata pod Borišovom – Vojenská zotavovňa Smrekovica</b> Niestety, trzeci dzień naszej wielkofatrzańskiej przebieżki znów powitał nas mgłą i zadymką… Po szybkim śniadaniu i odstąpieniu schroniskowemu psu grzesiowej kiełby (odwzajemnionym obślinieniem mi spodni, fu…) ruszamy w drogę. Początkowo zamierzaliśmy przejść przez szczyt Ploskiej, ale przy rozwidleniu szlaków decydujemy strawersować górę ze względu na upiorny, porywisty wiatr i coraz większą mgłę. Po drodze mijamy sporą grupkę turystów idących w przeciwnym kierunku i cieszymy się, że dalszy szlak do Sedla Ploskiej mamy już przetarty. Cóż, szliśmy i szliśmy, a widoki cały dzień były mniej więcej takie… Bardzo malownicze i kontemplacyjne, tym niemniej elaboratów na ich temat snuć już tym razem nie będę… Dodam tylko, że temperatura była dodatnia, śnieg głęboki, przemokły mi spodnie i buty, deseczki i kółeczka słowackie są lepsze niż polskie, bo już pokryte lukrem lub czekoladą, a horsky hotel Smrekovica swoim luksusem, towarzystwem i wystrojem odrzuca już na wejściu nawet mnie – not true i feeling-not-climate (dyskotekowe towarzystwo, bar jak we wrocławskim Metropolis i zdjęcia szalejących skuterów śnieżnych). Poszliśmy zatem do położonego ok. 20 minut dalej wojskowego ośrodka wypoczynkowego, gdzie po dłuższych pertraktacjach dostaliśmy dwa szpitalne łóżka w niesamowicie gorącym pokoju z lodowatą wodą w łazienkowym kranie (tzw. równowaga w przyrodzie). <b>31.12.2oo9 Vojenská zotavovňa Smrekovica – Podsucha</b> Średnio wyspani, ale w znakomitych humorach zjedliśmy smaczne śniadanie podane przez przemiłego kelnera w ośrodkowej restauracji i skierowaliśmy swoje kroki do miejscowości Podsucha. Asfaltowa droga była teraz całkowicie oblodzona, co skrzętnie wykorzystaliśmy do ciągłego zjeżdżania na butach prawie na sam dół. Po lewej stronie wije się malowniczo zamarznięty teraz potok, którego zdjęciem w zasadzie można by skończyć tę relację. W nawiązaniu jednak do historycznych już przygód autostopowo-tirowych naszych dwóch forumowiczek dodam, że z Podsuchej do Liptovskiej Osady (ok. 15 km) podwiózł nas prawdziwy, ogromny TIR z jowialnie uśmiechniętym Turkiem za kierownicą. Tzw. mocny akcent na koniec tego fantastycznego wyjazdu. --------- Reszta zdjęć na [link widoczny dla zalogowanych]. |
||||||||||||||
|
Re: 28-31.12.2oo9: Veľká Fatra |
buba
|
to by mogl byc klimatyczny nocleg piekne widoki! (zwlaszcza w ten srodkowy dzien ) szkoda ze tak malo zdjec ludzi i miejsc noclegowo-posilkowych |
||||||||||||||||
Ostatnio zmieniony przez buba dnia Nie 20:15, 03 Sty 2010, w całości zmieniany 1 raz |
doskad
|
Hym, wycieczka naprawdę była fantastyczna. Dla mnie głównie z powodów powiedzmy „naukowych”. Zdobywanie nowych doświadczeń to motor dla poszukujących dusz. Znowu wszystko było nowe, a przez to jakie ciekawe, zajmujące i pasjonujące. Wszyscy jesteśmy tacy malutcy wobec tego co nas otacza i paradoksalnie im więcej poznajemy tym jeszcze bardziej się kurczymy. A nie powinno być odwrotnie? Nigdy nie zrozumiem tego paradoksu. Czy to może ta równowaga w przyrodzie?
Największe wrażenie zrobiła na mnie nocna eskapada pierwszego dnia. Moc natury i przyrody oczywiście mnie przygniotła, a przecież nie rozwinęła jeszcze swoich skrzydeł. Czyli gdzie są granice? Och jak zazdroszczę tym awanturnikom, którzy mają odwagę przybliżyć się do tych granic, rozpruć materię nieba i na chwilę zajrzeć co się kryje po drugiej stronie. Czy warto tam iść? Po raz koleiny uświadomiłam sobie, że schemat wstać – iść – zmęczyć się – najeść się – spać jest jednym z najpiękniejszych rytuałów i najbardziej oczyszczających. Więc dokąd gonimy i gdzie się śpieszymy? „...Bo w życiu piękne są tylko chwile...” |
||||||||||||||
|
buba
|
ja bym z tego tylko wyciela "zmeczyc sie" reszta ok |
||||||||||||||||
|
grzesiekodm
Moderator
|
Widzę, że moim wspaniałym współtowarzyszkom bardziej spodobało się to, czego nie było widać, a niżeli to, co można było podziwiać... Rzecz jasna nie mam na myśli wieczornych wędrówek do śmierdzącego kibla w schronisku pod Boriszovem, a nocne przejście przez Kriżną. Warunki faktycznie były skrajnie niekorzystne - gęsta mgła (właściwie to chmury), wiatr, śnieg, żadnych punktów orientacyjnych... dosłownie nie było widać na wyciągnięcie ręki, a blask pochodni rozpraszał się momentalnie na mgle. W takich sytuacjach faktycznie można się zagubić. Oczywiście skrzętnie to wykorzystałem strasząc moje panie i utwierdzając w przekonaniu, że gdyby nie ja to na pewno zjadłyby je wilki! Na moje szczęście dziewczyny łyknęły te bajeczki i przez kilka chwil czułem się jak prawdziwy bohater Gdy przywiodłem swoje białogłowy do schroniska, rzekłem do nich słowami Neil'a Armstronga: I jam to, nie chwaląc się, sprawił, żeście waćpanny uszły z życiem! One z wdzięczności rzuciły mi się na szyję i zaczęły obdarowywały pocałunkami. Widząc to właściciele schroniska zarżnęli świniaka, zastawili suto stoły i kazali przygrywać grajkom do samego rana. Oj była to niezapomniana noc... zabawom i swawolom nie było końca!
|
||||||||||||||
|
ecowarrior
|
Świetna relacja, napisana pięknym językiem. A z ciekawości, czy schroniskach było jeszcze sporo miejsc wolnych czy może zawalone na full??
|
||||||||||||||
|
TNT'omek
|
Relacja superowa! Zdjęcia również- szczególnie te ,zrobione w czasie okna pogodowego...
|
||||||||||||||
|
jarek
|
Ta relacja a raczej cała przygoda,bo widać,że wypad był jedną wielką przygodą,jest kolejnym przykładem,że nogom i marzeniom wystarczy nie przeszkadzać
Świetne relacje,super wycieczka! |
||||||||||||||
|
katmandu
|
Bardzo dziękuję za miłe recenzje.
<b>buba</b>, co do klimatycznego noclegu w stacji przekaźnikowej, to przypomniałaś mi swoim postem, że już drugi raz w życiu byłabym o mały włos od wtargnięcia do takiego obiektu - jakieś 12-14 lat temu podczas wieczorno-nocnej przebieżki na Ślężę okazało się, że schronisko stoi zamknięte na cztery spusty i również wśród możliwych rozwiązań pojawił się wariant włamu na teren stacji RTV (a i pewnie dokładniejszym zwiedzaniem wieży też byśmy nie pogardzili...). To byłby dopiero wiekopomny wyczyn - zakłócić odbiór Dynastii wszystkim dolnoślązakom... Jeśli chodzi o schroniska, to w pierwszym były pustki - poza garstką kwiatu młodzieży, przygotowujących schronisko do sylwestrowej zabawy nie było chyba nikogo. W Chacie pod Boriszowem dla odmiany sporo osób - w jadalni ledwo można było znaleźć kawałek miejsca, chociaż przed wieczorem część osób poszła w dół. Ale pokoje chyba były w większości pozajmowane. Oj, tak, bałyśmy się przeokrutnie - wilcy, niedźwiedzie, wilkołaki, strzygi, widziadła, upiory, wampiry... i inne tałatajstwo obserwowało nas błyszczącymi ślepiami na granicy światła i nocy... Brrr... |
||||||||||||||
Ostatnio zmieniony przez katmandu dnia Pon 16:33, 18 Sty 2010, w całości zmieniany 1 raz |
Pudelek
Ogarniacz kuwety
|
a jakie ceny w tych obiektach, co spaliście (poza ośrodkiem wojskowym)? rezerwowaliście wcześniej czy szliście "na żywioł"?
|
||||||||||||||
|
katmandu
|
Hmm... Szczerze mówiąc, to za diabła nigdy nie mogę zapamiętać takich informacji...
Wydaje mi się, że na Kralowej Studni ok. 9 euro (ale na parterze, czyli w pokojach "turystycznych", a nie "hotelowych" rzecz jasna...), a ile w chacie pod Boriszowem - mgła niepamięci już całkiem okryła te informacje... Może moi współtowarzysze będą w stanie dokładniej Ci odpowiedzieć, jak się zalogują? Nic nie rezerwowaliśmy wcześniej. |
||||||||||||||
|
Pudelek
Ogarniacz kuwety
|
będę wdzięczny za informację, bo być może pojawię się tam w okresie weekendu czerwcowego (choć wtedy raczej zarezerwuję, bo ludzi jest oczywiście więcej)
|
||||||||||||||
|
katmandu
|
No więc...
Na Kralowej było 9 euro ze śniadaniem, a pod Boriszowem 6,70 euro. |
||||||||||||||
|
kuba
|
świetna wyprawa
|
||||||||||||||
|
chemica
|
Szkoda, że pogoda dopisała w 1/3 ale lepszy rydz niż nic.
Widoczki drugiego dnia rozpieściły Was. Przepiękne. Swoją wędrówkę po Wielkiej Fatrze również wspominam bajkowo. Jakie warunki były w chacie pod Boriszowem? Bo różne opinie krążą. |
||||||||||||||
|
28-31.12.2oo9: Veľká Fatra |
|
||
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001-2004 phpBB Group
phpBB Style created by phpBBStyles.com and distributed by Styles Database.
Powered by phpBB © 2001-2004 phpBB Group
phpBB Style created by phpBBStyles.com and distributed by Styles Database.