opek
Dołączył: 30 Lip 2007 |
Posty: 282 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Ostrzeżeń: 0/3
|
Skąd: Tarnowitz, Galgenberg |
|
|
Wysłany: Wto 10:15, 11 Paź 2011 |
|
|
|
|
|
Tak wiem.... długo mnie tu nie było... ale co nie zmienia faktu że nie bywałem w górach. Ostatnio były Apeniny. Relacja jest długa, opatrzona zdjęciami i wykresami przewyższeń. Poniżej fragmenty:
całość: [link widoczny dla zalogowanych]
Nigdy nie jeździłem na wycieczki organizowane przez biura podróży. Jednak czas urlopu się rozpoczął, a ja wciąż nie miałem żadnych konkretnych planów wyjazdowych. Kilka tygodni wcześniej przeglądałem jakieś wyjazdowe oferty, ale bardziej z ciekawości poznania odpowiedzi na pytania gdzie i za ile. Moją uwagę przykuła jedna oferta wybijająca się spośród pozostałych. Była to też jedyna oferta w pasującym mi terminie i co równie ważne, była to oferta ‘Last Minute’. Długo się więc nie namyślałem. Trzeba było odpocząć od zgiełku, problemów i stresów ostatnich tygodni.
(...)
Zdobywamy kolejno Monte Siella i Monte Tremoggia. Chwilami pokonujemy pionowe formacje skalne. Może to lepiej że tak mało widać? Momentami widoczność spada do dwudziestu metrów. We mgle nikną dziewięćsiły i sylwetki współtowarzyszy. Gdyby był wieczór, można by to wziąć jak scenę z filmu grozy. Na przełęczy Tremoggia grupa się dzieli. Większość z Nas twardo idzie na Camicie. Nie wiedząc nawet jak ona wygląda. Każdy sam wyobraża sobie, to co mówi Mariusz.
(...)
Podejście nie jest zbyt wymagające. Tylko raz pojawia się łańcuch. Trudność przejścia w tym miejscu porównałbym z Percią Akademików. Przy schronisku Franchetti robimy przerwę. Chmur już nie ma, ściany wapienia wyglądają imponująco. Z trudem dostrzegamy wspinaczy na Corno Piccolo. Ze schroniska już szybka droga na przełęcz. Na Sella dei Due Corni rozdzielamy się, tuż po zrobieniu pamiątkowego zdjęcia grupy. Corno Piccolo pięknie się chmurzy…
Mniejszą grupą idziemy na Corno Grande. Tutaj szlak jest mało ciekawy, dużo luźnych kamieni – a podejście jest znaczne. Dopiero wyżej pojawia się lita skała, ostra, poszarpana, niebezpieczna. Nie ma jednolitej ścieżki, każdy idzie jak chce. Wchodzę na pierwszy wierzchołek Grande. Piękna góra.
(...)
Dobrze się idzie, bo już znamy tę trasę. Nasza wycieczka dalej prowadzi przez Monte Portella do Cefalone. Jest to mały stożkowaty szczyt wybijający się z tej części mało pofalowanej grani. Pogoda jest rewelacyjna, znowu przychodzą mi myśli o tym, że to ostatni dzień. Jestem rozchodzony, pełen energii. Idę prędko, bacznie patrząc na gubiącą się ścieżkę. Nagle słyszę coś z góry. Prosto na mnie zmierza całkiem spory kamień. Próbuję uskoczyć - udaje się. Nagle czuję przeszywający całe ciało ból, którego źródłem jest kostka. Kamień trafił w stopę – idealnie w miejsce kostki. Zwijając się z bólu jakoś docieram do bezpieczniejszego miejsca, ściągam but i wyciągam apteczkę.
(...) |
Niech nie zmyli ostatnie zdanie - nie jest to powieść z dreszczykiem, lecz subiektywna relacja wyjazdu (mojego pierwszego w życiu) z biurem podróży.
całość: [link widoczny dla zalogowanych]
|
|